Płock...
Ul. Kolegialna.
Siedem plag płockich: kurz, ruch "kołowaty", brudy, stajenki. Co jeszcze?
Jadą kmiotkowie, jakby ulice były szosą (tak, automobiliści to dobrze znają), a największe zakorkowanie czynią na ul. Tumskiej. Nikt ruchu nie koordynuje, nikt mandatem nie obdarzy...
Na przełomie marca i kwietnia 1938 r. autor podpisujący się jako M. J. opublikował na łamach "Głosu Mazowieckiego" cykl felietonów opisujących największe bolączki ówczesnego Płocka. Zatytułował je zbiorczo "siedem plag płockich". Proszę sprawdzić, co się zdezaktualizowało, a co przetrwało do dziś. Dla ułatwienia w nawiasach podałem współczesne nazwy ulic.
"Plaga pierwsza: kurz.
Sypie w oczy, wciska się do gardła, brudzi i niszczy ubranie, to kurz na ulicach miasta Płocka, a razem z nim miliony bakteryj, hula.
Walka z tą plagą jest konieczna, przede wszystkim ze względu na zdrowie publiczne, gdyż statystyki wyraźnie wskazują, że w parze z taką plagą idzie wzrost zachorowań na gruźlicę.
Rodzi się ten kurz m.in. z błota, które tak niechętnie jest usuwane z ulic Płocka; w okresie dżdżystym raz dziennie, rano, dozorca przesuwa błoto z jednego miejsca na drugie i obowiązek spełniony. Natomiast nie jest w Płocku znane i stosowane zbieranie błota gumą (choćby ze starej opony), którą rozpina się na poprzeczce osadzonej na kiju. To nie jest wynalazek, to od dawna stosowano w Warszawie. Nie wystarczy oczywiście tylko zebrać błoto, trzeba następnie spłukać chodnik i jezdnię wodą. Właśnie! A my nie lubimy wody!
[...] Dalszą przyczyną istnienia tumanów kurzu, to niedokładne zamiatanie ulic. Ot, aby tylko z wierzchu pozbierać papierki, a po kątach i rynsztokach nadal ? leży gruźlica ?.
[...] Pod rozwagę Zarządu Miejskiego podajemy wniosek, aby nowo pobudowane ulice wysmołować. - Już widzimy, jak dozorca miejski idzie za wozem z kadzią, w której jest roztopiona smoła i macza w niej szczotkę, którą następnie pociąga jezdnię miejsce przy miejscu. W ten sposób walnie przyczyni się Zarząd Miejski do zmniejszenia ilości kurzu, a i na konserwację jezdni również dobrze to zrobi.
Płock jest obecnie brudny i przykro, że dla porównania musimy sięgać do czasów zaborcy, kiedy co kilkanaście domów był dyżurny, który w białym fartuchu ze szuflą i miotłą w ręku uwijał się na swoim odcinku i stale podmiatał, a pilnował dobrego uprzątania ?stójkowy ?.".
"Plaga druga: zawalidrogi.
Ruch na ulicach miasta Płocka ma wybitnie charakter małomiasteczkowy, to oznacza, że cechuje go chaos, gdyż każdy idzie i zachowuje się na ulicy, jak jemu się podoba. Proszę przejść się w przedpołudniowych godzinach ul. Tumską między Kościuszki i P. O. W. [Kolegialną]: ujrzycie grupki ?giełdziarzy ?, wyczekujących w jednym miejscu, bądź ?patrolujących ? tam i z powrotem gestykulujących żywo, a od czasu do czasu sięgających zaokrąglonym ruchem do nosa, aby jego zawartość przenieść na chodnik! Wystarczy!
[...] Nie małą przeszkodą w ruchu pieszych są budki i stragany, szczególnie te ostatnie z nastaniem ciepłej pory prezentują gęsto ?apetyczne ? smakołyki, wody, pestki, owoce i t. p. Budki z papierosami zdobyły sobie prawo obywatelstwa, lecz polityka powinna być taka, aby na ulicach o ruchu bardziej natężonym, było ich mniej; wogóle należy dążyć do tego, aby kumulować takie zawalidrogi, a więc dla przykładu weźmy róg Tumskiej i P. O. W.; stoją tam: budka papierosowa, okrąglak do ogłoszeń i stragan gazetowy; czyż nie można zrobić w okrąglaku dwóch otworów okiennych i tak pomieścić sprzedaż papierosów i gazet. To nie jest wynalazek, ani nawet świetny pomysł, to jest tylko podpatrzone, jak jest w szeregu innych miast.
Kto w te sprawy wejrzy?".
"Plaga trzecia: ruch kołowaty.
Trudno mówić o racjonalnym ruchu kołowym w Płocku, raczej - o ?kołowatym ?, szczególnie w dnie targowe mamy ilustrację takiej właśnie kołowacizny. Jadą kmiotkowie, jakby ulice były. szosą (tak, tak! automobiliści to dobrze znają), a największe zakorkowanie czynią na ul. Tumskiej. Nikt ruchu nie koordynuje, nikt mandatem nie obdarzy.
W wielu miastach śródmieście jest zamknięte dla ruchu ciężarowego, przyczynia się to do odkorkowania ruchu tam, gdzie właśnie ma on tendencję do największego nasilenia. Śródmieście ma też zazwyczaj ulepszoną jezdnię, więc w ten sposób oszczędza się ją. Tymczasem jedzie często przez ulice Płocka ciężko naładowana furmanka, konie z trudem ten ciężar ciągną, ale niech woźnica tylko dostanie się na gładką jezdnię ulicy Sienkiewicza, czy P. O. W. natychmiast wali z bicza i popędza konie do kłusa. A jak długo ta gładka i kosztowna jezdnia to wytrzyma.
Była kiedyś jakaś tabliczka przy ul. Sienkiewicza o dopuszczalności tylko tylu a tylu ton wagi, są jakieś przy gmachu sądów, ale kto będzie ważył wozy. Kto dojrzy małe szare tabliczki? Trzeba postawić wyraźny znak konwencjonalny, czerwona okrągła tarcza, a w środku w białem polu naładowany wóz ciężarowy. To woźnica prędzej zrozumie, a w każdym bądź razie tego łatwiej nauczyć niż czytania.
[...] Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na rozmieszczenia stacji benzynowych. Klasycznym przykładem bezplanowości w tej dziedzinie jest róg ulicy naprzeciw Hotelu Angielskiego, istnieją tam dwie stacje w jednym miejscu. Również stacja benzynowa przy ul Kościuszki jest zbyteczna wobec istnienia drugiej na Rynku Kanonicznym [Plac Narutowicza]. Trzeba komuś i tem się zająć!".
"Plaga czwarta: Brudy.
Czas wziąć się w Płocku za porządki w podwórzach i klatkach schodowych. [...] Zaproponowałbym L. O. P. P. -owi [Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej], aby ćwiczenia przeciwgazowe urządzał na podwórzach niektórych domów, szczególnie w północno-zachodniej części naszego miasta, bo duszących ?gazów ? jest tam pod dostatkiem; zapewne dlatego nasze władze sanitarne nie wkraczają tam z obawy zaczadzenia.
Wiele już mówiono i pisano o braku szaletów w Płocku, nie będziemy rozpisywać się o tym więcej, gdyż podobno mają już być budowane, lecz czemu zanim nie powstaną nikt nie zajmie się tym, aby uprzystępnić kilka szaletów podwórzowych i uwidocznić to odpowiednimi znakami? ten brak powoduje największe zanieczyszczenia w miejscach spacerowych".
"Plaga piąta: Wandalizm.
Ciężkie słowo! Niestety, ma ono prawo obywatelstwa w Płocku. Proszę obejrzeć bramę w domu Tow. Naukowego przy Rynku Kanonicznym nr 8; z jasnego drzewa brama jest wymalowana czarnym węglem. A ileż to jest świeżo otynkowanych domów, których dolny pas jest porysowany niemiłosiernie! Proszę również przyjrzeć się nowym tabliczkom emaliowanym z nazwami ulic, szczególnie w dzielnicy Alej, wszystkie poobtłukiwane, bo emalia nie wytrzymała silnych uderzeń kamieniem, wyrzuconym z łobuzerskich rąk.
Kwestia trawników! Wydeptane są bezmyślnie, zresztą cóż mówić o trawnikach, kiedy wino posadzone przy ścianie na ulicy Małachowskiego lub Teatralnej przeszkadzało wandalom, jakkolwiek nie znajdowało się to wino na drodze ich depcących stóp.
Najsmutniejsze jest to, iż te szkody wyrządza młodzież. Gdyby starsi, to byłaby pociecha, że prędzej wymrą, ale jeżeli to czyni młodzież, nasza przyszłość, to mamy do czynienia z objawem, który należy koniecznie zwalczyć, bo to jest groźne dla rozwoju naszego życia społecznego.
Walka z objawami wandalizmu u młodzieży należy do rodziców, wychowawców (księży i nauczycieli) oraz całego społeczeństwa. Nie jest to walka trudna, trzeba tylko chcieć ją podjąć. Krokiem naprzód byłoby odciągnięcie młodzieży z ulic na boiska. Nie stać nas teraz na urządzenie specjalnych boisk sportowych, lecz trzeba znaleźć kilka pustych placów w różnych punktach miasta, na których młodzież mogłaby kopać piłkę; w celu przynęty należałoby tę prawdziwą piłkę ?futbolową ? wypożyczać im na miejscu; piłki te przechowywałby n. p. najbliższy dozorca."
"Plaga szósta: Mozaika uliczna.
Chodzi o wygląd artystycz