Dawno, dawno temu... Bardzo dawno, bo robione jeszcze starym fonem.
Dzisiaj zrobiłyśmy z Agatą... Przegląd na NK. I my już wszystko wiemy.
W przyszłym roku do liceum wziąć:
- duży plecak,
- kompas,
- zapas prowiantu,
- namiot (albo ew. porozcinamy krzaki żeby zbudować szałas),
- śpiwory,
- laptopa na spółę, ale to już przez handel wymienny.
A nasz plan jest taki:
Wejdziemy tam... I sprawdzimy, gdzie na ścianach rośnie mech - tam będzie północ. Później na wszelki wypadek sprawdzimy to jeszcze przy pomocy kompasu. Ustalimy pozostałe kierunki, co będzie proste. Następnie spytamy jakiegoś niczego nieświadomego człowieczka, gdzie jest sala X - bardziej na północ, na południe, na wschód, na zachód, na północny wschód, północny zachód, południowy wschód czy południowy zachód. Kiedy już ten człowieczek postuka się palcem w czoło i powie: "Prosto i w prawo", ustalimy, czy to północ, południe, wschód, zachód, północny wschód, północny zachód, południowy wschód czy południowy zachód i pójdziemy tam. Gdy znajdziemy klasę, rozbijemy namiot (nie zważając, że coraz więcej osób puka się w czoło). Wyjmiemy z plecaka jakieś garnuszki. Agata zajmie się rozpalaniem ogniska, a ja zakradnę się do sali od bioli w celu upolowania rybki z akwarium - przyrządzimy ją sobie nad ogniem, doprawimy jakimiś roztworami z pracowni chemicznej (alkohol etylowy i te sprawy ). Później wleziemy w śpiwory i kimniemy się chwilkę, a następnie ruszymy na poszukiwanie kolejnej klasy.
I tak będzie wyglądał nasz 1-szy dzień w liceum, do którego pojedziemy - oczywiście! - na krzesłach obrotowych.