Mi też brakuje starej Moniki. Była uśmiechnięta, pełna życia z pasją dążyła do tego, by jej marzenia się spełniły. A teraz? Nic mnie z nią już nie łączy, tylko imie. Jestem istnym wrakiem. Brak uśmiechu, zainetresowania dalszą nauką w mojej szkole, ranie wszystkich wokoło. Spójrzcie jaka byłam szczęśliwa, bez zmartwień, z ładnym uśmiechem, bez żadnych kompleksów. Teraz jest inaczej. Z moich oczu ciągle leje się słona ciecz, podpuchnięte czerwone oczy, blada twarz. Na lekcji w ogóle się nie skupiam i olewam wszysko. Koleżanki z klasy zaczynają się martwić i proponują pomoc, a ja je odtrącam. Jak zwykle. Ciągle w głowie obijają mi się słowa "pasztet, suka, dziwka, zabójczyni, materialistka, bez uczuć". Zauważyłam, że ostatnio drastycznie przytyłam i sama sądzie, że nie jestem atrakcyjna. Nie jestem typem ślicznotki, nikt się za mną nie ogląda. Nigdy nie poczułam jak to jest być naprawdę kochaną, bezpieczną w czyiś ramionach. Nigdy też nie poczułam tego słodkiego smaku ust tego jedynego (opisałam to jak w książce).
Jestem beznadziejna i wiem o tym. Nawet cytat mojego idola już mi nie poprawia humoru : "Schowaj swoje lęki, zetrzyj swoje łzy, opuść swoje najmroczniejsze lata. Uśmiech. Broda w górę. I odejdź." ~ Harry Styles.
ZMIENIŁAM SIĘ I PRZYZNAJĘ WAM RACJE.