dawno mnie nie było tak w sumie.
Dni mi mijają w miare szybko, z jednej strony się wszystko komplikuje ale z drugiej to dla mnie lepiej. Chłopak ma operacje, z jednej strony głupia sprawa bo się martwie a do tego się nie widujemy, z drugiej strony to dobrze bo mogę się zająć odchudzaniem i nie namawia mnie do niczego aby jeść czy coś. Musi się w końcu udać, dałam sobie tą ostatnią szanse i żeby nie zapeszać idzie całkiem całkiem.
od dwóch dni próbuje jeździć na rowerku stacjonarnym mimo że nie nawidzę tego cholerstwa. Robię też brzuszki. Zastanawiałam się nad treningiem z Mel-B tak jak to pisałam wcześniej ale nie mam siły. dwugodzinny trening i wieczorny rowerek + brzuszki mnie na chwile obecną wykańczają. Wytrwać do końca przyszłego tygodnia i ferieeee ;)
Miłego wieczoru :*
Trzymajcie się ! ;)