Pewnego slonecznego dnia gdy ona szla polna droga pelna smutku i zalu, myslac jaki ten świat jest okrutny,
wiedzac ze los znow splata jej figle, nie maja juz ochoty zyc, cicho plakala.
Idac dalej ta scieszka nie myslala, ze spotka ja cos jeszcze w zyciu dobrego, jest przkreslona z gory przez Boga. Przestala w niego wierzyc...Jak zawsze zaczynala nucic piosenke "czas nie bedzie na nas czekal" spiewajac ja prosila o lepsze jutro ale zawsze kiedy budzila sie rano bylo tak samo;/ .W pewnym momencie spojrzala w trawe i zobaczyla swiecaca dziwna rzecz , okazalo sie ze to bursztyn... spojrzala w niebo i ujrzala dziwna postac. Byla to kobieta z dzieckiem ktore sie smialo, od tej pory dziewczyna nosila ze soba ten bursztyn.Nie byla juz taka naiwna. wierzyla w siebie.
I jej marzenia sie spelnialy, byla szczesliwa.
Dla mnie tym bursztynem jest pewien pan....
boje sie swoich uczuc ...
mam nadzieje że L.o.s pomoze mi,
a on bedzie kiedys szczesciem....:)
moze moim :D
Ranimy innych ludzi chodz nie wiemy kim dla nas moga kiedys byc...
Mam nadzieje ze sie nie obrazisz na mnie za te slowa, ani nie oddalisz,
nie wybaczylabym tego sobie.... ;/
nie czuje wakacji!
kocham cie siostrzyczko i nie oddam;**
M ;*****
malenka.