~> Zdjęcia pochodzą ze skandalicznego melanżu na Orunii, z dnia 11.11.11r.
Data ta udowodniła. że powtórzenie jedenastek może "bić na głowę" sławne trzy szóstki. Heksakosjoiheksekontaheksafobicy to parówy, mogą nam teraz skoczyć.
Jednakże, z całą pewnością mogę stwierdzić, iż musieliśmy zmierzyć się z wieloma trudnymi przeciwnościami losu. Od masy alkoholu do wypicia za zdrowie solenizanta i wyprawy po kolejne zaopatrzenie, które do prostych nie należą. Jak ma być cytryna w drinkach - to ma być! Szkoda, że skrajnie późnego wieczoru sklep z cytrynami jest tak daleko... Trzeba uczyć się na błędach i następnym razem jechać samochodem z rozbitą szybą z przodu i przejechać przy policyjnej "lodówie" setkę między kamienicami, zanim zareagują... Wszystko przecież na trzeźwo. I z pasami. Ta.
No i ten moment, gdy zło jest najbliżej nas. "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle." Najsłabsze ogniwo sie nachleje, bo chyba genetycznie musi. Film się urwie, i gada taka farmazony, ostatecznie prowokując regularną bitwę i dramat rodem ze sceny, gdzie płacz miesza się ze śmiechem. Na szczęście faceci długo się zwodzić nie dają i wracają do stołu pić dalej. Szkoda tylko poszkodowanych kończyn, połamanych mebli i zbluzganej sąsiadki. W końcu była 3. w nocy, a awantura ciągnąca się od mieszkaniowego okna po klatkę raczej w spaniu nie pomaga...
Po prawie dwóch tygodniach pracy mam normalnie i legalnie 5 DNI WOLNYCH. :)
Wczoraj rozmyślałem, na co by je poświęcić...
O tak. Trzeba przejść bynajmniej do końca GTA4, aby móc bez wyrzutów sumienia oczyścić gruntownie komputer. Wszystkim znane świąteczne porządki w moim przypadku mają charakter bardziej wirtualny. Tyle gier, filmów i innych multimediów pójdzie się teges.
Na komputerze i w głowie tkwią teksty lub bynajmniej ich pewne fragmenty. Chciałbym je gdzieś wykorzystać i spróbować swoich sił w tym temacie, 4fun, ale ambitnie na własnych bitach. Nie mam jeszcze żadnego programu do tych rzeczy, ale to kwestia czasu. Czekam jedynie na małe "O tak! To jest ten moment, na to!" i szybko takowy program zdobędę. Bez własnych podkładów to nie będzie to samo. Mam obok siebie na płytce 5 bitów kumpla zrobionych do naszego użytku.
Od jakiegoś czasu mam coś takiego jak "Czarna Lista", są to spisane ksywy osób, które chcę dopaść. Kilka dni wolnych to idealna okazja, aby wspomniane osoby dorwać pod domem, pod szkołą, pracą. W IMIĘ ZASAD, SKURWYSYNY.
Gdzie tu życie towarzyskie? Jakieś tam będzie. Kiedyś w kilku ekipach jednocześnie, teraz w kompletnie żadnej. Wyjście na piwo z jednym kolegą lub upalenie się z brackim możliwe. Ewentualnie, przy odrobinie szczęścia niespodziewana kooperacja z osobą, z grona tych, których nie widuję często. Czyli wszyscy znajomi prócz dwóch osób, i kilku powiązanych z nimi. Mam w czym wybierać, normalnie. ;)
Plany nie powalają na kolana, co? Może powinienem pracować w te dni? Bynajmniej pieniądze na jakieś głupstwa by były.
Tak sobie ostatnio myślałem, żeby skorzystać, z którejś z ofert tanich linii lotniczych. Wyjebać spontanicznie do Barcelony czy Paryża. Tylko tak samemu trochę lipa.
Hm, stwierdziłem również, że zapiszę się na kurs prawa jazdy. Czasu mało i kiepsko będzie pogodzić z pracą, ale zaryzykuję. Zajęcie chociaż jakieś będzie. I odłożone pieniądze wydam. Tak raczej zrobię.
Pozdro.