Tyle pozytywnych rzeczy się dzieje, a do mnie i tak codziennie przychodzi Smutek... Chyba jesteśmy na siebie skazani... Ale nawet nie jest tak źle, bo próbujemy się zaprzyjaźnić. I muszę przyznać, że całkiem dobrze nam to wychodzi. Od długiego czasu jesteśmy nierozłączni, ale rozumiemy swoje potrzeby. Smutek zostawia mi dużo przestrzeni, przychodzi w nocy i wtedy tylko steruje moimi myślami, a ja mu na to pozwalam. Nie mogę być szczęśliwa wiedząc, że źle żyję, że skrzywdziłam bliskie mi osoby...