Broniąc tych panów, rozpierdoliłam kilka miesięcy czegoś ważnego.
Kurwa. Niecierpie muzycznej ignorancji. Ok, jeśli ktoś nie wie wszystkiego i ma zdanie na podstawie tylko tego co wie... ale gdy taką osobe uświadomisz, a ona dalej leci w swoje chore wymysły. Bo przecież w zespole nie jest ważne, że ktoś kogoś wychujał, tylko że dziś "Barcelona" to hit... i inne żałosne wnioski. Krew zalewa.
No ale przecież jak zawsze to ja jestem zła. Uważam się za eksperta i w ogole chamstwo. No kurwa uważam, bo w porównaniu z kimś troszke więcej wiem na ten temat.
Tak, to dzięki tej osobie uleczyłam swoje chore wspomnienia. Ostatnie miesiące były bardzo fajne... ale jak przekonuje się ostatnio. To nie jest materiał nawet na przyjaźń. Ludzi musi coś łączyć, jakieś wspólne zdanie czasem, zrozuminie. Tu nie ma wspólnego zdania i zrozumienia. Do wczoraj po prostu był duży szacunek. Ale tego też zabrakło. Dlatego pora zakończyć te lekcję i wyciągnąć z niej wnioski.
A z tej lekcji wiem, że mi przeszło, i że jutro starając się o pracę w Operze... nie będę miała z tym problemu. Bo stare dzieje nie wrócą. Szkoda, że nowesię kończą. Ale trudno. Jeszcze jest czas... za jakiś czas znów pojawiłoby się głupie zakochanie, znów odchorowywanie. A ja tego nie potrzebuje.
Amen.
Ave 3 kolosy!
Tylko obserwowani przez użytkownika nowolowo
mogą komentować na tym fotoblogu.