Gdy czasem myślę przy wrzącym kakale , którego i tak zawsze nie wypijam i przy dymiącym się papierosie którego nigdy nie dopalam do końca po to aby wziąść następnego. Dochodzę do wniosku że nic nie zrobiłam tak jak chciałam , nic . Wszystko było nie tak jak zamierzałam. Obawiam się że kiedyś nie będę mogła usiąść spokojnie i z zadowoleniem stwierdzić że w w życiu zrobiłam wszystko czego pragnełam i że zrobiłam to jak powinam. Strach i lęk to emocje które sterują całym moim życiem . Jestem gdzieś na emocjonalnym dnie , wielkiej głebi z której możliwe że nie ma ucieczki. Jestem w tym sama , chcę się z tego wydostać , być na zewnątrz . Tak bardzo tego pragnę . Czy do jasnej cholery Bóg wpisał mi w życie nieustanną walkę ze sobą , ze swoimi myślami . Duszę się tym i wiem że już to ostatnia szansa by zdobyć się na oddech . Ostatnia szansa , aby zacząć wypełniać kolorowanke kredkami . Lecz w tym mentalnym pierdlu pojebanych spraw trudno o tak zabiegane nam szczęście . Wszystko traci na wartości . Wiem tylko że teraz ironia steruje mą wyobraźnią .
Miligram szczęścia i tona złudzeń.
No tak , ktoś już powiedział że nie ma lekko.
zaprojektowana by być szczęśliwą , no to chyba coś projektantowi coś nie wyszło
przed nami tysiące chwil - do zobaczenia.