Dzisiaj miałem pierwszy sen który też był na tyle wyraźny, że udało mi się go zapamiętać.
Baczek w dużej mierze przyczynia się do zmiany procesów sennych. Skraca fazę REM, w której mamy marzenia senne i stawia blokadę, która nie pozwala przedostać się snom do świadomości.
Sen tez ma swoją rolę w procesach przetwarzania pamięci. Uważa się, że to właśnie podczas snów pamięć krótkotrwała jest filtrowana i zapisywana w pamięci długotrwałej. Stąd też większe efekty w nauce daje dobry wypoczynek, niż bezsenna noc.
Ja oczywiście wiem dokładnie skąd się wziął mój sen. Wczoraj zmieniłem zdjęcie profilowe na Facebooku na to które od lat mam tutaj. Dlaczego? Otóż to miłe zdjęcie i przypomina mi o uczuciach. Ryczałem jak bober za tym kotkiem, ale też nie dałem z siebie 100%, żeby spróbować go uratować.
Pomyślałem, że będzie mi przypominał o tym, żeby walczyć z całych sił o to co ważne.
Dalej. Ostatnio też częściej myślę o seksie przez rezygnację z masturbacji. Co znowu sprawia, że jestem nabuzowany.
Pomyślicie sobie - po co? A widzicie, ja później wykorzystam ta energię jako motywację do robienia czegoś naprawdę ciekawego. Na przykład żeby zabrać się do biegania po długiej przerwie i do ćwiczeń.
Zawsze powtarzałem tez, ze sny to głównie jakieś nasze pragnienia, albo obawy. Nadal to podtrzymuję, nie umiejszajac wcale funkcji segregowania wspomnień.
Oczywiście śniła mi się Bacha. To z nią razem wybraliśmy tego kociaka, razem płakaliśmy nad jego małym ciałem i tez go razem chowaliśmy. Balu. Jego imie wyryte na drzewie pod ktorym spoczal.
Dzisiaj zdecydowanie bardziej doceniłbym takie życie, niż robiłem to wtedy. Duża rolę odegrał alkohol i tez moje podejście.
W śnie Bacha mieszkała na rzadzu, blok obok mnie w mieszkaniu na złamaniu bloku. Dużo detali nie pamiętam, ale rano kiedy się obudzisz i miałeś jakiś sen, to zacznij opowiadać go sobie na głos. Prędzej się utrwali... najlepiej to w ogóle sobie ten sen zapisać :)
Wracając do snu, to oczywiście był seks. Tak się właśnie manifestują w snach nasze pragnienia. To, że była to Bacha to tez suma większej ilości czynników, bo wiem, że gdybym chciał sobie przyśnić tylko dobry seks, to byłby to ktoś inny. Chociaż nie mowie, ze był zły. W ogóle nie ma co porównywać. Seks jako zbliżenie fizyczne zawsze się będzie różnić. Nigdy dwa razy taki sam się nie zdarza. Włączając do tego zbliżenie emocjonalne czyni z seksu naprawdę wyjątkowe wydarzenie za każdym razem. No i jaki by nie byl, kazdy seks jest spoko. Z Bachą było fajnie, ale to kot zabrał mnie wspomnieniami do czasów, kiedy z nia byłem.
Od takie proste.
Pierwszy raz od bardzo dawna o niej myślalem dzisiaj. Chociaż nic do niej nie mam. Po prostu była pierwsza osoba z jaką musiałem sobie poradzić na mojej nowej drodze. Nie chce pozbywać się zdjęć zwierzaków, bo były da mnie bardzo ważne i tez nie chciałem się bawić w kasowanie Bachy ze zdjęć, wiec był to pierwszy krok. Ba nawet teraz miło wspominam te czasy, chociaż ciesze się z rozwoju wydarzeń, bo pewnie nigdy nie dotarłbym tutaj gdzie jestem.
Dużo też przeżyłem w tamtych czasach i był to naprawdę wartościowy dla mnie okres. Dzięki Bejbe.
Wracając dalej do snów. To przez ostatnie miesiące z powodu palenia nie pamiętałem zupełnie snów. To też pewnie wpływa na jakość pamięci jaracza trawy. Jest po prostu gorsza, bo procesy sortowania są zaburzone. Często też po wieczornym jaraniu wspomnienia z tego wieczoru mają postać snu i często mogą być jak sen zapomniane. Dzieje się tak ponieważ THC jak i CBD (syntetyczny odpowiednik) naśladują pewne procesy, które odbywają się podczas snu.
Stąd też palenie ułatwia zasypianie i przedłuża sen.
Napisałem wyżej, że nie pamiętałem snów. Mimo wszystko mam pamięć z tego okresu, wiec zakładam, że jednak śniłem, ale po prostu sny te nigdy nie wydostawały się do świadomości.
Wydaje mi się tez, ze bez marzeń sennych można zwyczajnie ześwirować, albo nawet umrzeć.
Jako że czuje się całkiem dobrze, to właśnie wydaje mi się, że te sny , jakoś głęboko, ale były.
Zmienia się po takim czasie budzenie. Na początku maratonu wstawanie szlo mi jak robotowi, ale w ostatnich tygodniach, kiedy wstać nie musiałem, to po prostu nie mogłem. Czasami nie pamiętałem nawet kiedy wyłączalem budzik. Teraz jest to inne doświadczenie. Wiele dni z rzędu nie mogłem spać, budziłem się niespokojny. Taki efekt odstawiennictwa. Po alkoholu często zdarzało mi się budzić i nie wiedzieć gdzie jestem. Końcówka imprezy w głowie sprawiała, że po otwarciu oczu miałem wrażenie, że powinienem być gdzieś indziej. Czasami byłem w domu, a myślałem, że zasnąłem na chwile na barze, a czasami budziłem się na barze i myśląc, że jestem w łóżku. Smutek był wtedy, bo trzeba było jednak iść do tego łóżka po pijaku w takim stanie.
Ach, jak się ciesze, ze już dawno tego nie przeżywałem i co motywuje mnie do kontynuowania zwycięstwa nad alkoholem.
Dobra, kończę robaczki. Tak tylko chciałem trochę o snach, bo to mój pierwszy od dawna i mnie lekko podekscytował z rana :)