wychodzę z pracy - przemyka obok mnie eRka na sygnale - pomyślałem sobie - ehe, coś mi się zdaje że będe za chwilę przechodził obok wypadku.
mijają dwie minuty drogi - ja właśnie przedzieram się przez tłum gapiów - skąd tego cholerstwa się tu tyle znalazło w tak krótkim czasie?? - takiego zachowania nie pochwalam - nie mogę pomóc - trzymam się z dala.
kolejny dawca przypierdolił w wyjeżdżający samochód - samochód stoi z wgniecionym bokiem od strony kierowcy - kierowca (najwidoczniej był przypięty) zdenerwowany tłumaczy policji "jak to się stało", ścigacz leży, dawca leży - ratownicy ratują, a ludzie podziwiają przedstawienie.
ja tylko wracam tędy do domu - wystarczy mi rzut oka - upewnienie się że wszystko jest pod kontrolą odpowiednich służb i powracam do słuchania muzyki lecącej w słuchawkach.