Wiecie? nie znosze hipokryzji. nie znosze ludzi, ktorzy co innego mowia, a co innego robia. Napawa mnie to obrzydzeniem. Nie znosze tez kiedy los mnie zmusza do tego, zeby byc pierwsza na lisie obzydliwoscia...
Kiedy musze spoznic sie na spotkanie (cos, czego nie znosze!) bo moja mama nie widzi problemu zebym przed wyjscim zrobila "mala rzecz taka...." albo moja siostra ma kluczyki do samochodu w torebce ale nie moze narazie ich poszukac, bo "gada(m) przeciez przez telefon, nie?"
Zlosci mnie, kiedy ludzie nie doceniaja tego co maja, kiedy narzekaja zeby narzekac, bo wydaje im sie ze homo sapiens porozumiewa sie ze soba na zasadzie "no tak, ale jak JA pojde na studia to bede sama w nowym miescie, we wlasnym nowym mieszkaniu, z ukachanym u boku i czysta karta OJ JA BIEDNA...!!"
Nie lubie ludzi, ktorym wszystko sie udaje, dziewczyn, ktore sa piekne, szczuple, madre, na wymarzonych studiach, kiedy sa polaczeniem najlepszych cech glownych bohaterek z amerykanskich filmow o nastolatkach. (zazdrosne ze mnie stworzenie, przyznaje)
no

modelka- Marta.

made by Nofuck