I znów nas zasypało białym śniegiem. Chyba tak było, jak cię pierwszy raz spotkałam. Biało...
A może nie?
Wiem że było zimno, a wartą płynęła kra.
Tak...pamiętam nasze mieszkanie, jak tam było gorąco latem. Puszka jak w każdym bloku z wielkiej płyty. Nawet nie zauwżyłam, jak z upalnego lata przeszłam deszczową jesienią w sam środek śnieżnej zamieci.
I i tak tańczę sobie radośnie i śpiewam do gwiazd...
tylko tym raziem wokół mnie wirują płatki śniegu.
Nienawidzę świąt Bożego Narodzenia...ale w tym roku, jakoś tak przez skórę czuję, że bądą jakoś lepsze. Pierwszy chyba raz w moim życiu...pełne nadziei. Pierwszy raz mam zamiar sobie życzyć, bardzo mocno sobie życzyć, żeby nic się nie zmieniło. Pierwszy raz będę z tobą chodzić po galeriach, oglądać wielkie choinki pokryte sztucznym śniegiem, i pierwszy raz nie zatkam uszu przed koledami. I to nic, że moja wigilia będzie 22.12. Może święta tak naprawdę ma się w sobie? W końcu weekendy też obchodzimy w czwartek...
To nie tylko te święta, i chbya nie tylko ten śnieg...to coś, co każe mi rano wstawać z łóżka, co sprawia, że znów dzielnie wracam w zamieci do poznania, że znów śpię dwie godziny na dobę...
Because of you.
Wszystko z twojego powodu. Jeśli jeszcze w coś wierzę, to święcie wierzę w nas. Pierwszy raz...jestem ciebie tak pewna, jak tego, że zacznie się kolejny dzień. Ba, gdyby jutra nie było, nie zdziwiło by mnie to. Ale jakbym obudziła się w świecie bez ciebie...nie uwierzyłabym.
I niech to trwa, tak jak jest. Jak wracasz ze świata, i znów czekam na ciebie na dworcu, i znów pędzę na łeb na szyję w środku niedzieli, żeby cię zobaczyć o tę pięć minut dłużej. I jak wysiadasz z tym swoim uśmiechem i znrużonymi oczami, i znów witamy się, jakbyśmy się prawie rok nie widzieli, a minęło tylko kilka dni. Jak próbuję udawać, że nawet to się cieszę, jak cję trochę nie ma, ale nie mogę sobie znaleźć miejsca w całym Wielkim Mieście
Heh piszę jak zawsze w tonie sentymentalnie-dziwnym, z nutką carry i papryki. I może znów mówię o tobie, ale o czym mam innym mówić, jak jesteś moim całym światem? Ty to, ty tam to, a ja zawsze to samo i to nawet trochę niezależnie i symbiotycznie.
I oby tak było...życzę sobie tego już dziś, i na mikołajki, i na Święta i na całe życie.