Patrząc w oświeczoną latarnie, trudno oderwać wzrok od puszystych, wirujących płatków.
Jeszcze wczoraj łapałam śnieg w zmarznięte dłonie, wracając z zajęć.
Dziwnie było obudzić się w sobotę widząc zupełnie odmieniony świat- jakby wyraźniejszy, pełniejszy...
Akurat po piątku. Czyżby to była (ośmielę się marzyć) pewnego rodzaju nagroda?
Nie może być piękniejszego prezentu...
Jeżeli bezsilność jest cieniem, to frustracja- światłem.
Fałszywym, oczywiście. Odbitym i zniekrztałconym.
Właśnie teraz, właśnie tu, łapiąc nieskazitelny śnieg, wiem.
That's point of no return
Powoli tracę to, co zyskałam- w trudzie i pocie czoła.
Ale pytanie brzmi: czy pragnę je zachować?
Sinking slowly into the river Styx
And the scars that had bound me in pain
Will be broken...
http://www.youtube.com/watch?v=z_OFwnuleWo
[yes, this made my day :> yay, Kuroshitsuji musical!!]