Zapadłam w swoisty letarg. Stwierdzam, że być może jednak na swój sposób jestem impotentem uczuciowym, a cała reszta to ułuda. Bardzo bym chciała, żeby w końcu coś... Poruszyło mnie. Żebym miała powód do radości, zamiast ciągłego zamartwiania się co robić. Wciąż czuję, że gdyby nie ta odległość wszystko toczyłoby się całkiem inaczej