dzisiejszy dzień był jakiś..nawet nie waiem jak go opisać..
najpierw jakiś koszmar w sql- 1 z fizy i 2+ z histy , nie licząc sprawdzianu, egzaminu i kartkówki, a potem cały dzień na telefonie..
chyba nigdy nie angażowałam się ,tak jak dzisiaj..
ale miejmy nadzieje, że moje starania wyjdą na dobre, a Dzióbki się pogodzą ;)
ale musi byś dobrze! ;*
no i dalej nie wyspana po piątkowej nocy w kinie xD
` czuje że gdzieś uciekam
w dziwny świat dziwnego 'szczęscia'
szczęścia na siłę, lub inaczej.... szczęścia dopasowanego do mnie
kreuję otaczającą mnie rzeczywistość na taką, którą moja psychika jest w stanie znieść
szukam pocieszenia by nie popaść kolejny raz
kolejny raz w paranoje
paranoje, których mi w jakiś dziwny sposób brakuje
bo brakuje
mojego dziwactwa, tego CZEGOŚ
czegoś tylko mojego
więc układam to co wokół na takie, bym tego chciała
bym akceptowała i żyła....
tak żyła
żyła według tego co wokół
nie spieszyła się i nie buntowała
i zdaję sobie sprawę że nie zmienię nic, nie zmienię .....
więc porzucam 'walkę' i akceptuję
żyję
żyję bez człowieka obok
człowieka dorosłego
i niemo wołam.....na marne
nie ma rozmowy, nie ma nikogo obok
nie mam czasu na nic poza tym
i czasu już nie chce
bo mając czas dostrzegałabym jak wiele brakuje w moim życiu
tylko co będzie później??
brakuje mi wykrzyczenia swojej złości
czuję ze kumuluję to w sobie i staram się dopasować.... by zło było dobrem.