Chciałabym, nawet bardzo żeby to wszystko było łatwiejsze, lepsze..no bo wkońcu czy miłość nie ma sama w sobie być dla nas czymś dobrym, co sprawia nam przyjemność i uśmiech każdego dnia. Czymś co daje nam szczęście? Cóż, dla mnie napewno tym nie jest, ale czy to wogóle jest miłość? Zauroczenie, przyzwyczajenie. Bo tak, podobasz mi się, w sumie gdyby tak nie było, nie spotykalibyśmy się ze sobą. Jedno jednak wiem, to sprawia mi ból...W sumie jakby miało nie sprawiać, skoro ja sie chcę widywać, a Ty nigdy nie masz czasu, dla Ciebie liczy się tylko, chwila, jeden wieczór, moment przyjemności, i mogłabym zniknać, tak na 2 tyg. i na Twoje zawołanie znów się pojawić by przez moment poczuć Ciebie w sobie. Gdybym znikła, nawet byś się nie zatroszczył, nie zaciekawił co się ze mną dzieje, czego nie pisze. Przecież robię to nieraz po kilka razy dziennie. Ciekawe co byś odczuł, zapewne NIC. Ja wiem. Z reguły jestem optymistką. Ale wiem że, nic z tego dobrego nie będzie, to się skończy źle, nawet bardzo. Ból i cierpienie ogarnie moją dusze gdy postanowimy; chociaż nie, ja nie powiem koniec, nie potrafię, zrobiłabym to już bardzo dawno, skoro jednak dalej w tym tkwie, nie umię, zabradzo poruszyłeś moja dusze, i serce samym sobą. Także, ktoś kto wypowie te słowa :" Koniec, zacznijmy od nowa, ale każde osobno." Napewno nie będę ja.
Wiem, każdy mi powie 'Jestes Idiotka!'..taa sama też dobrze zdaje sobie z tego sprawe. Tylko, że jest jedno ale; jestem zakochana idiotka, a to zmienia postać rzeczy.