Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz aż tak rozsadzała mnie złość. Może nie przypominam sobie tego, ponieważ nigdy nikt nie wywoływał we mnie tak negatywnych uczuć? Owszem, może i zdarzało się tak, że przez kilkanaście minut czułam się wyprowadzona z równowagi, ale jak szybko to uczucie przyszło tak samo szybko odchodziło.
A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej. Te fale gniewu nachodzą niczym tsunami za każdym razem kiedy widzę tą osobę, kiedy tylko wykona ona najmniejszy gest, który mi przeszkadza. I najgorsze jest to że ten gniew trwa cały dzień, czasem nawet kilka dni i wyniszcza mnie od środka jak te złowrogie fale wody.
Najgorsze jest to, że nie mogę nic tej osobie powiedzieć, nie mogę wyładować tej złości, wykrzyczeć, tylko duszę cały czas ją w sobie, a ona narasta w złowrogim tempie. Aż się boję co będzie jak pewnego dnia pęknę. Apokalipsa. Koniec gry. O ile mi on by pasował, o tyle moim bliskim byłby całkowicie nie na rękę i tu diabeł tkwi.
Męcz się człowieku, niszcz się i pozwalaj robić z siebie kretyna i niedorozwiniętego i duś to wszystko w sobie bo tak trzeba, a co tam. A twoja życiowa zmora niech cię dalej wykańcza, niech cię zastępuje, niech wpierdala ci się w twoje osobiste życie, niech naśmiewa się z ciebie przy twoich bliskich i twoich znajomych, niech ma lepszy kontakt z każdym nawet najdalszym członkiem rodziny. A jak się spotkacie i tak będziesz grać w tą żałosną grę i udawać że wszystko jest okej, przesyłać uśmiechy, rozmawiać jak "przyjaciel" z "przyjacielem".
I to jest chyba najbardziej bolesne - ciągła gra. Ciekawe ile jeszcze ją wytrzymam, tym bardziej, że to ja jestem pionkiem.
Ale to się skończy, aby na to parzeć.
Pewnego dnia poprostu zniknę, znajdę się tak daleko, że nikt mnie nie odnajdzie, z wyjątkiem tych, którym na to pozwolę.
Wiem, że mogę i że nikomu to nie zrobi różnicy, bo w końcu w mojej rodzinie to ta osoba gra pierwsze skrzypce - a ja jestem tylko córką - zbędnych balastem i jedyne co mnie łączy z resztą to więzy krwi.
A jeżeli zostanę przez tą osobę odnaleziona i spowrotem stanę się pionkiem to to będzie mój definitywny koniec.
I nawet jedna dziesiata gniewu teraz ze mnie nie odeszła...
PS. NIE chcę widzieć pod notką żadnych KOMENARZY typu ladne zdjęcie. Jak ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia to niech nie odzywa się wcale! TO ZŁE MIEJSCE I ZŁA PORA.