Cześć wszystkim :)
Jestem tu nowa, założyłam konto totalnie spontanicznie. Planowałam, że do wakacji schudnę i jak będzie tylko ciepło będę latać prawie goła i chwalić się chudziutkim ciałkiem. Niestety, schudłam tyle co zawsze jak tak mówię, czyli nic. Chciałabym, żebyście pomogły mi znaleźć motywację, żebyście pozwoliły mi się otworzyć, bo anonimowo jest chyba prościej mówic o swoich słabościach czy lękach. Ja mam totalnie zniszczoną psychikę. Jestem pieprzoną grubą świnią, która wpierdala wszystko co tylko wpadnie jej w ręce. Marzę o tym, żeby spojrzeć w lustro i powiedzieć, że jestem chuda. Nawet wolę sobie nie przypominać co dzisiaj jadłam, chociaż właśnie zaczęłam to robić w tym momencie i czuję, że zaraz polecę do kibla i będę tam siedziała z palcem w gębie i gówno z tego będzie, bo się pewnie nie wyrzygam. Nie lubię resztki parówki, która leży na moim biurku, nie lubię tego, że mogę powiedzieć o niej, że jest już RESZTKĄ. Smuci mnie fakt, że nie akceptuję siebie. Często przeglądałam fotoblogi dziewczyn, które się odchudzają i im zazdrościłam, teraz ja mam fotobloga i mam nadzieję, że pomożecie mi, a ja w granicach swoich możliwości pomogę Wam :) Od jutra spróbuję pilnować się co do jedzenia, zobaczymy czy mi to wyjdzie, trzymajcie kciuki :)
love