Dramatycznie kiepskie zdjęcie, ale cóż zrobić, jak się zdjęć nie robi?
Sens ci się skończył razem z wczorajszym winem
Lepiej żeby tamto wino wczoraj skończyło się z sensem
Zaciskasz sznur po tym jak włożyłeś go na szyję
Strach, śmierć, rozpacz dzisiaj tworzą tercet
Ciężkie decyzje przede mną. Znowu. Kolejny raz. A ja?
Trwam w tym bezdechu, bezruchu, bezżyciu.
Dlaczego nie można tego od tak zakończyć?
Życia?
Czemu?
Dzisiaj Cię nie ma, wtedy byłaś
I teraz znaczenia nie ma, kurwa, nie ma dziś
Musimy iść, musimy umrzeć
Nie możemy żyć i nie ma nic i nie ma uciec dokąd
Kompletnie sobie nie radzę. Ze sobą, maturą, myślami, wnętrzem, wspomnieniami, teraźniejszością...
Teraźniejszość.
Trudniejsza, niż przeszłość, bo przeszłości już nie zmienię.
Gorsza, niż przyszłość, bo nie można się na nią przygotować.
Co teraz? Co dalej?
A może owinąć się w koc i uciec, spać, cały czas spać.
I ćpać.
I chlać.
Bo tylko to ma sens.
Na tym opiera się teraz moje źycie.
No, bez ćpania co prawda.
Nie myśl, że wszystko moje już masz
Nie masz mnie i nigdy nie będziesz miał
Może kiedyś znowu spotkamy się
Ale dziś czegoś innego chcę...
Tylko czego chcę? Nie mam zielonego pojęcia, czego chcę.
Nie mam pojęcia, co czuję. Nie mam pojęcia, co się kurwa, dzieje?
Pustka. To takie najgorsze uczucie.
Nicość i pustka.
Bolą bardziej, niż ból.
Krwawią bardziej, niż rany.
Powodują więcej łzy, niż załamanie.
BO SĄ PUSTE.
A czy puste istnieje?
Nie może być!
Nie chcę tak.
Nie obiecuję Tobie nic już, nic już nie jest pewne więc po co znów zawieść mam?
Tak prawdziwie, tak nieistniejąco.
Tak smutno, i pusto, źle i dobrze, wieczory takie samotne.
Nie jest dobrze.
Nigdy nie będzie.
Bo ja sobie przecież nie poradzę ze szczęściem..
Wzniecasz wojnę i płomień,
który pali wszystko wokół.
A potem siadasz i obserwujesz,
jak to, co znasz, zamienia się w popiół.
Płaczesz, bo to wszystko Twoja wina.
Tęsknisz za tym, co spłonęło.
Ale przecież nie można było inaczej.
Where is my mind?