Dziś stojąc w autobusie zrobiłem sobie wytrzeszcz oczu i uśmiechnąłem się szeroko. I w ten nietypowy sposób stałem przez 10 minut. Jak wyszedłem to też się cały czas uśmiechałem. I wytrzeszcz starałem się robić. Bo tak sobie pomyślałem, że ludzie idąc za mało się uśmiechają, tylko albo mają smutne miny, albo mają miny trupie. I teraz też staram się uśmiechać jak to piszę.
No. A tak to się nie znam.