przyleciały Monika z Paliną.w 1,5 godz obeszłyśmy real,olimp i decathlon używając pewnie 1000000 razy słowa 'kochane' i 'bezczelna' (prawda Jędrejko [emo-jędrejko;P] ) dostałam bransoletkę,w zamian dałam świński breloczek (;P) połamałyśmy parasol,zamoczyłyśmy się od stóp do głów,zjadłyśmy wielki tuczący obiad mojej mamy ( ehh ja się nigdy nie uwolnię od obiadowych kalorii) ,narobiłyśmy szumu i hałasu,wszędzie nas było pełno. i było przecudnie ;P
;*
PS: Palina oddawaj moją wielką prześliczną różową agrafkę!!!