Ja martini i ja.
Początek rozmyślań bez końca.
Reset.
Mój organizm potrzebuje sformatowania.
Może coś sobie ustalimy ?
Godzina 0. 27 marca 2009 00:01
Porażony swoją naiwnością
Obezwładniony chamstwem ludzi
Cios w plecy, nóż w serce, dziura w kubku od kawy.
What if God was one of us...
czemu nie jest ?
A czy ty czytelniku widząc ile cierpienia jest na tym świecie...
ile bólu i niesprawiedliwości...
Ile płonnych nadziei...
Ile łez...
Czy ty zaryzykowałbyś wyjście z domu w którym masz wszystko ?
Ja tak. Robię to dzień w dzień
Dzień w dzień przekonuje się ile bólu może znieść człowiek
co dzień przekonuje się, że moje marzenia są dalej niż bliżej.
ale jednak, dzień w dzień ryzykuję
I co z tego mam ?
satysfakcję
A teraz, zaryzykujemy reset.
3
2
1
.
Kolejny papieros, kolejna kawa, kolejne odbicie się od dna.
Wypływam na powierzchnię, nabieram powietrza w płuca, czuje się jak noworodek który po raz pierwszy dławi się pierwszym łykiem brutalnego świata, wiedząc co go czeka zaczyna krzyczeć, płakać.
Damy radę. !