Witam :3 Udało mi się napisać rozdzialik więc wam go daję do przeczytania :) Mam nadzieję, że nie jest on całkiem beznadziejny...
Gorzki smak szczęścia #9
Po raz kolejny, gdy moja głowa zsunęła się z ręki robiącej za podpurkę i uderzyła o blat stołu myślałam, że dostanę szału. Byłam tak bardzo zmęczona, że ciągle przysypiałam tym samym przerywając picie kawy-napoju, który miał mnie rozbudzić. Jak będzie trzeba to wypiję i drugą filiżankę byle by uzyskać trochę potrzebnych mi sił do ogarnięcia mojego pokoju. Wczoraj nie chciało mi się nic robić, więc zasnęłam na materacu na podłodze. To było naprawdę niewygodne doświadczenie. Spałam tylko godzinę, a resztę nocy spędziłam na wgapianiu się w sufit. I teraz odczuwam tego wyniki. Gdy dopiłam pierwszą filiżankę, która zbytnio mi nie pomogła, zrobiłam sobie drugą. Ale ona też nic nie zdziałała. Do tego zaczęła boleć mnie głowa. Wstałam z krzesła i podreptałam do kuchni. Z szafki wyjęłam opakowanie tabletek na ból głowy, po czym wzięłam jedną i popiłam ją wodą. Po kilku głębszych oddechach wolnym krokiem ruszyłam do swojego pokoju uwcześnie biorąc kilka potrzebnych mi rzeczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i westchnęłam. Czekało mnie dużo pracy. Najpierw zaczęłam od pozbierania wszystkich postrzępionych kawałków moich notatników i fotografii. Niektóre z nich miały po kilka lat, ale nigdy nie potrafiłam ich wyrzucić, były dla mnie zbyt wartościowe. To tak jakbym nagle wyrzuciła jakąś cząstkę siebie. Trudno było mi patrzeć na podarte kawałki wspomnieć, ale nic nie mogłam na to poradzić. Po godzinnym uprzątnięciu pokoju z pierwszej warstwy bałaganu postanowiłam następnie zająć się wyniesieniem niektórych mebli z pokoju. Wolna przestrzeń miała być ułatwieniem podczas następnych prac. Pierwsze na korytarzu znalazły się szafki, do których powkładałam szufladki. Następnie dołączyła do nich komoda i biurko. Było to dość trudne zadanie, ale jakoś sobie poradziłam. Najgorzej było z łóżkiem. Gdy zaczęło stawiać opór tuż przy drzwiach, dopiero wtedy zorientowałam się, że jest po prostu za szerokie i w prosty sposób go nie wyniosę. Jęknęłam na samą myśl, że będę musiała wykombinować jak nim odpowiednio wymanewrować. Akurat w momencie, gdy już chciałam się za to zabrać usłyszałam dzwonek do drzwi. Odsunęłam mebel od drzwi robiąc w nich małe przejście przez które udało mi się przecisnąć. Zbiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. Musiałam przyznać, że jego najmniej się spodziewałam.
-Cześć-powiedział z lekkim uśmiechem.
-Cześć-odpowiedziałam i od razu dodałam-Julia z matką gdzieś pojechały. Dziwne, że ci nie powiedziała. Nie wiem też kiedy wrócą, ale jeżeli chcesz to możesz poczekać. Oczywiście nie jestem pewna ile to potrwa, ale...
-Poczekam-przerwał mi, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Byłam pewna, że moje policzki stały się purpurowe, dlatego spuściłam głowę i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nim do salonu.
-Czuj się jak u siebie-powiedziałam i ruszyłam z powrotem do pokoju. W duchu modliłam się, żeby wróciły jak najszybciej, chociaż z drugiej strony potrzebowałam jeszcze trochę czasu, by doprowadzić pokój do porządku. Od razu po przeciśnięciu się między łóżkiem a futryną wcieliłam mój plan w życie, a dotyczył on sposobu wyniesienia stąd zagradzającego mebla. Pociągnęłam je za sobą do tyłu i tam spróbowałam je obrócić w prawo, ale to jak na złość nie ustępowało. Miałam zdecydowanie za mało siły. Za piątym razem jedank mi się udało, ale skutkiem tego było to, że upadłam w tył na tyłek. Ze złości kopnęłam ten głupi mebel, a to wróciło do poprzedniej pozycji. Rzuciłam jakieś przekleństwo w stronę łóżka i naburmuszona opadłam na podłogę tuż obok małej ilości pierza, którego nie chciało mi się zbierać. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie, że jestem obserwowana. Spojrzałam w stronę drzwi i od razu zakryłam dłońmi twarz z zażenowania.
-Nie patrz tak na mnie-powiedziałam ostrzegawczym tonem, ale nie zabrzmiał on zbyt surowo.
-To była dość zabawna sytuacja-odparł. Odsłoniłam jedno oko i na widok jego szerokiego uśmiechu poczułam jak ogarnia mnie jeszcze większe poczucie wstydu.
-Pomóc ci?-spytał takim tonem jakby oczekiwał pozytywnej odpowiedzi. Zaskoczona tym podniosłam się z podłogi i otrzepałam.
-Jak chcesz-wzruszyłam obojętnie ramionami, ale na usta cisnął mi się uśmiech.
Zdjął bluzę ukazując ręce z tatuażami, na które wczoraj nie zwróciłam większej uwagi, i położył ją na jednym z mebli stojących w korytarzu. Z jego pomocą od razu udało mi się wynieść łóżko z pokoju. Potem przestawiliśmy jeszcze szafę na ubrania na środek pomieszczenia. Wątpiłam czy udało by się nam jej stąd pozbyć. Następnie poprosiłam Neymara, by pozbierał pałętające się pod nogami pierze, a sama poszłam do piwnicy. Na całe szczęście były tam puszki z jakimiś farbami. Wybrałam pierwszy lepszy kolor i z dwoma pędzlami wróciłam do pokoju. Neymar stał i zamyślony patrzył na napisy na ścianie. Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałam o co zapyta.
-Nie bez powodu robisz mały remont w swoim pokoju, prawda?-spytałam odwracając głowę w moją stronę i przybliżając się o kilka kroków.
Dopiero, gdy odłożyłam trzymane w rękach przedmioty udzieliłam mu odpowiedzi.
-To zależy z jakiej strony na to spojrzysz.
-Ktoś ci go zdemolował albo ty sama to zrobiłaś-stwierdził, a we mnie wezbrała złość. Nie zna mnie, ale przypuszcza, że byłam do tego zdolna. I mimo, że uzyskał u mnie dodatkowe punkty za to, że zaoferował mi swoją pomoc i tym samym nie okazał się zapatrzonym w siebie lalusiem, teraz odjęłam mu te wszystkie punkty.
-Naprawdę uważasz, że byłabym do czegoś tak idiotycznego zdolna?-zacisnęłam pięści i przybliżyłam się do niego tak, że dzieliło nas około dwudziestu centymetrów.
-Nie znam cię, więc nie wiem do czego jesteś zdolna.
-Ale to nie znaczy, że musisz wyciągać takie wnioski-warknęłam, a on w geście zdziwienia uniósł brwi.
Zmrużyłam oczy i zapatrzyłam się w jego, czekoladowe. Były takie ładne.
-To kto cię tak bardzo nienawidzi, że to zrobił?-odpowiedź już po chwili nasunęła mu się na myśl. Zresztą każdy by tak stwierdził na jego miejscu. Przecież mieszkałam tylko z dwiema osobami.
-To nie Julia. Ani matka-postanowiłam wziąć je w obronę mimo wszystko.
-To kto?
-Nie twój interes. Nie musisz mi pomagać. Sama sobie poradzę.
I w momencie, gdy chciał udzielić mi odpowiedzi zadzwonił jego telefon. Mruknął coś pod nosem i opuścił pokój.
-Cholera!-warknęłam, walnęłam pięścią w ścianę i oparłam o nią czoło. Kilka głębokich oddechów wystarczyło, żebym się uspokoiła. Po chwili na ramieniu poczułam czyjąś rękę. Moje serce z niewiadomego powodu zabiło szybszym rytmem, mimo że wiedziałam kto to. -Nie dotykaj mnie-szepnęłam, a on od razu spełnił moją prośbę. Pożałowałam, że o to poprosiłam, bo jego dotyk zadziałał na mnie tak... kojąco. Nie! Nie mogłam tak myśleć!
-Zapomnijmy o tym. Masz rację, nie powinienem się wtrącać w nie swoje sprawy i nie powinien przypuszczać, że to ty, mimo że cię nie znam. Przepraszam.
Odwróciłam się w jego stronę. Stał z rękami w kieszeni i wyczekująco na mnie patrzył. W jego oczach nie dostrzegłam cienia fałszu, czegoś co u wielu od razu dostrzegałam.
-Nie masz za co przepraszać. Ja też głupio zareagowałam. To raczej ja powinnam cię przeprosić. Nie chcę się z tobą kłócić zwłaszcza, że jesteś chłopakiem mojej siostry i...
-Chłopakiem? Jestem jej...hmm.. bardziej bym powiedział dobrym przyjacielem, ale wiem, że twoja siostra chce czegoś więcej.
-Czyli wy nie jesteście razem?-naparwdę byłam zaskoczona.
-No nie-posłał mi lekki uśmiech.
Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek i spytałam:
-A chcesz tak jak ona czegoś więcej?
Przypatrzył mi się uważnie i odpowiedział:
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-No normalnie. Przede wszystkim uważam, że za krótko się znamy... A zresztą to nie ważne. Weźmy się za malowanie.
Podszedł do puszki z farbą, otworzył ją, namoczył w niej dwa pędzle po czym jeden dał mi. I zaczęliśmy malować. Po godzinnej ciszy podczas której zdążyliśmy pomalować jedną ścianę, Neymar sobie o czymś przypomniał.
-A, właśnie! Dzwoniła Julia i powiedziała, że wróci dopiero jutro rano, bo zostaje gdzieś na noc z mamą.
-To dobrze. Przynajmniej mam dużo czasu na skończenie "remonciku" mojego pokoju.
-A może opowiesz coś o sobie?-jego pytanie bardzo mnie zaskoczyło.
-Nie jestem interesującą osobą-odpowiedziałam po chwili.
-Ja uważam inaczej-spojrzał na mnie ukradkiem z lekkim uśmiechem. Spuściłam zawstydzona głowę. Nic na to nie powiedziałam.
Pod wieczór ściany były już pomalowane, a zużyliśmy do tego trzy puszki (dwie Neymar kupił w sklepie). Szorowanie szafy zajęło nam jakąś godzinę i była to ostatnia rzecz jaką musieliśmy zrobić. Potem pozostało nam wnieść meble i ustawić w odpowiednich miejscach. Uporaliśmy się z tym dość szybko. Matka lubiła mieć większość rzeczy w zapasie, więc mieliśmy też kilka zapasowych poduszek i kołdrę, które sobie przywłaszczyłam. Wszystko wyglądało dobrze, a błękitny kolor ścian podobał mi się bardziej niż poprzedni. Brakowało tylko wyposażenia w szafkach, ale z czasem to się zmieni. A co do ubrań to postanowiłam, że w tych które da się uratować zaszyję dziury, a te które będą w bardzo złym stanie wyrzucę. Neymar na kolację zamówił pizzę za co z całego serca byłam mu wdzięczna jak i za pomoc. O dwudziestej odprowadziłam go do drzwi.
-No to do zobaczenia-powiedział, pocałował mnie lekko w policzek i wyszedł. Oniemiała stałam tak tylko i patrzyłam tępo w drzwi. Po chwili na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Ten dzień na pewno należał do jednego z lepszych.