dzisiaj mam 'ogromny dylemat'. poprzez swoje notki sięgnęłam do 2009 roku - minęło pięć lat.
niby krótko, a jednak czytając to wszystko momentami odbierałam wrażenie, że czytam o kims kompletnie innym, zyskując chwilę potem swiadomosc, że NAPRAWDĘ to ja to wszystko pisałam, nieważne, jak głupie czy nielogiczne by to było.
i teraz myslę, czy to zostawić, mając ryzyko, że ktos niepożądany to przeczyta i nie będzie go obchodziło, że pięć lat temu byłam kompletnie inną osobą, ale z drugiej strony - zdobyłam chyba upragnioną umiejętnosc smiania się sama z siebie. i genialnie mi to wychodzi, gdy wracam się te cztery, pięć lat wstecz.
nie do końca w niektórych fragmentach rozumiem o co mi chodziło, co miałam na mysli te kilka lat temu, ale.. no. wiele rzeczy było i minęło, nie wrócą więcej.
uswiadomilam też sobie jedną, ważną rzecz - mam dużo lepsze życie, niż miałam wtedy. co prawda nigdy bym się nie spodziewała, że znajdę się w tak kłopotliwym nałogu, że w moim życiu pojawi się tyle osób, że przeżyję jeszcze tyle dram i chwil radosci, ale jedno wiem na pewno - są takie chwile, gdy z calą pewnoscią mogę stwierdzić, że było warto.
i ta wlasnie do nich należy. tak dobrze, jak na festiwalu kolorów, nie bawiłam się już dawno.
na pewno za rok tam wrócę.