KLEPSYDRA ŻYCIA: CZĘŚĆ DRUGA
Rozdział IV
Po tym, jak wyszedł Zac, pojawiła się Ever. Była zaniepokojona i zdziwiona, usiadła obok mnie i spytała:
- Kto to był?
- Zac. Kuzyn Sabine.
- Sabine? Wie, coś o niej? Odnalazła się?- Zapytała z troską.
- Nie, zupełnie nic. Wydawało mi się, że przyszedł widocznie po to, aby zbadać tutaj sytuację i dowiedzieć się,
czy wiem coś na jej temat.
- Aha. Wyglądasz na zdenerwanego, co się stało?
- Nic. Zac po prostu wypytywał się o wszystko i Sabine. Trudno mi o niej jeszcze rozmawiać.
Moje rany nie zagoiły się.
- Tak mi przykro.- Wypowiedziała, przytulając się do mnie.
- Wyspałaś się?
- Nie, nie miałam czasu.
- Ever, dobrze się czuję. Możesz odpuścić i wziąść się za siebie.
- Coś ze mną nie tak?
- Sterczysz tu przede mną bezustannie, dwa tygodnie. Nawet na chwile nie wyspałaś się i porządnie odpoczełaś.
Wiesz ile na mnie znaczysz?! Proszę zrób to dla mnie.
- Dobrze, jeśli ty też to zrobisz.
- Więc zbieraj się.- Powiedziałem żartobliwie, uśmiechając się do niej.
- Pa.- Powiedziała, całując w policzek.
- Pa.