LEXY
- Przyjęli Cię, tylko że do Madrytu. - powiedziałam.
- Ale jak to do Madrytu? - pytała ze smutkiem w oczach przyjaciółka.
- Tak mi przykro Amy.
- Ale... Co teraz będzie? Przecież z Barcelony do Madrytu jest ponad 7 godzin drogi..
- A może ja zrezygnuję z Barcelony i pójdę do Madrytu? W liście mam napisane, że przyjęli mnie na obydwie uczelnie.
- Nie, nie zgadzam się. Barcelona to było nasze marzenia i chociaż jedna musi je spełnić. Poradzimy sobie. Będziemy się spotykać najcześciej jak to możliwe. - powiedziała Amy.
Ja nie widziałam tego tak jak przyjaciółka. Bałam się, że odległość nas rozdzieli. Nie chciałam być tak daleko od niej. Wiedziałam, że będę strasznie za nią tęsknić. Ale z drugiej strony nie chciałam rezygnować ze studiów w Barcelonie. To było moje marzenie i jeśli nadaża się taka okazja to muszę je spełnić. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i postanowiłyśmy się rozejść. Obydwie musiałyśmy poszukać mieszkania. Amy jakiegoś w Madrycie, a ja jakiegoś, mniejszego niż wybrałaśmy razem, w Barcelonie. Czekał nas bardzo ciężki okres. Odprowadziłam przyjaciółkę, poszłam do domu i od razu udałam się do swojego pokoju. Włączyłam komputer i zaczęłam szukać mieszkania idealnego. Po jakiś 2 godzinach udało mi się. Znalazłam malutkie mieszkanko z kuchnią, łazienką, salonem i sypialnią. Dla mnie wystarczające. Plusem było to, że z mieszkania na uczelnię dzielił mnie zaledwie 10 minutowy dystans spacerkiem. Wszystko wydawało się być prawie idealne. Właśnie, prawie. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi wejściowe, więc od razu poleciałam zobaczyć kto to. To była Khloe, moja starsza siostra. Gdy tylko ją zobaczyłam bez namysłu rzuciłam jej się na szyję.
- Ej młoda, co się stało? - zapytała.
- Przyjęli mnie do Barcelony! - krzyknęłam z radością.
- To wspaniale! A co z Amy? Też ją przyjęli?
- No właśnie tu jesto problem, bo nie. Amy będzie studiowała z Madrycie. - posmutniałam.
- Głowa do góry. Pomyśl, że to i tak nie jest najgorsze rozwiązanie. Pomyśl co by było gdyby jedna z Was nie dostała się ani do Bracelony, ani do Madrytu. Wtedy to by Was dzieliła ogromna odległość.
- No może i masz rację, ale i tak ciężko mi będzie bez niej.
- A co Wy tak w progu stoicie? - zapytała mama, która właśnie wróciła z zakupów z tatą.
- Dostałam się do Barcelony! - znowu krzyknęłam.
Rodzice zaczęli mi gratulować. Widziałam dumę w ich oczach. Opowiedziałam im o tym, że Amy musi studiować w Madrycie. Widziałam, że się przejęli. Wiedzieli jak bardzo zżyte ze sobą jesteśmy. Przez to wiedziałam, że będę miała w nich wsparcie.
______________________________________________
Za 10 komentarzy i 15 fajnych kolejny rozdział :))
- I.