... zawsze najtrudniej mi zacząć pisanie :[mruga] ...
Od pewnego czasu mam przemyślenia natury egzystencjalnej... ostatnio stwierdziłam że rodzice oprócz tego że przważnie trują czasami mówią mądre rzeczy... np moja mama - powiedziała mi kiedyś że trzeba bardzo uważać na życzenia. Bzdura i banał pomyślałam. Ale to była prawda - kiedyś marzyłam żeby móc całe dnie leżeć przed tv i nie robić kompletnie nic... i teraz tak robię... właściwie robię tylko to i to wcale nie jest takie fajne... nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to cudowne moć wstać w sobotni ranek z łózka i pojechać gdzieś na rowerze tymczasem ja z trudem chodzę po domu... poza tym zaczynam lepiej rozumieć niemowlęta ;) jednym z cudownych powikłań tego czegoś co trzyma mnie już od miesiąca w domu jest powaznie zbuntowany żołądek który godzi się tylko na papki dla niemowląt - szczególnie polecam jabłka i słoneczne brzoskwinie z Bobo Vity po 4 miesiącu życia :D
Stwierdzam też że jak człowiek cienko przędzie to zaczyna doceniać te małe codzienne radości które mu się przytrafiają - zjadłam dzisiaj świeżą bułkę z masłem moja pierwsza od nowego roku chyba i sprawiło mi to taką radość jakbym wygrała w konkursie na miss świata co w obecnym stanie raczej mi nie grozi :p z innych miłych rzeczy to niedługo przerzucam się na kontakty więc bye bye die brille (wreszcie !!! ) a w czerwcu jadę z mamą na babską wyprawę do północnej Afryki - Egipt Tunezja Maroko może jakaś wyspa - Djerba jest podobno super :[mruga] w każdym razie będzie fajnie :D tego się muszę trzymać ...