Zamknełam wszystkie dzwi, każda brame i potajemne wejście zostawiając po sobie ślady w postaci wspomnień. Nie wpuszczam już nikogo. Nie chce, chce spokoju.
Zdałam sobie sprawe, że jestem skazana na takie życie. Odkąd pamiętam inna i sama, wśród ludzi zawsze będę samotna, będę sama dla siebie i przez siebie... Nie zdołam tego zmienić. Nie potrafie opanować w sobie tego wszystkiego, ilość empatii jaką jestem gotowa oddać przerasta nawet mnie. Nie chce, ale robie. Wiem, że to złe, że nikt tego nie chce, ale ja sie staram nie potrafiąc przestać. Straciłam zbyt wiele by ryzykować po raz kolejny. Gdzieś we mnie drzemie ta druga twarz, ta sama, ta której nie da się zmienić. Choć bardzo chciałam pokazać, że potrafie sama, że to wylecze. Nie dałam rady i nie dam, zostałam skazana, wyrok sumienia, za to, że istnieje. Prosiłam o pomoc wszelkimi sposobami, upadałam i biegłam pod górke, ale teraz chce sie z tym pogodzić i to znosić. Może nawet się z tym zaprzyjaźnie, powinnam spróbować. Nie posiadam w sobie na tyle siły by w się nie męczyć choć wszytskim wmawiałam, że tak jest i sama w to uwierzyłam. Groziłam, błagałam, próbowałam zwrócić na siebie uwage, zamknąć się i nie pokazywać tego. Spadałam ze skrajności w skrajność szukając tego złotego środka, równowagi, która we mnie nie istnieje.
Czuje, że znów poszłam do przydu. Nauczyłam się żyć cierpiąc, pokochac to, żyć w bólu. Tylko tak czuje się sobą. Nie mam pewnego gruntu, ale nie trace i cierpie tylko przez siebie. Odstawiłam to zło które tak mi miało pomóc dawno temu i żyłam zajmując się wszystkimi tylko nie sobą. Nie jestem dobra. Nie kłamałam i to było błędem. Gdybym to ztobiła oddała bym wygraną osobą, które mnie pogrążyły moim zwycięstwem. Potrafie przegrywać, nie potrafie pogodzić się z wygraną. Chyba nawet nie chce bo nie warto...
Mi to nie da radości ni duma a wyrzuty sumienia. Za to są osoby, które były by dumne ze swoich kłamstw i szczęśliwe mając w ręce wytarty z krwi miecz. Chciałam walczyć o sprawiedliwośc, ale na tym świecie ona nie istnieje.
Potrzebuje regeneracji, przyzwyczajenia się do tego stanu, pogodzenia się z tym co jest.
Wszystko było na chwile, mijało, ale po czasie wracało i wymagało ode mnie tej samej walki. Nie mam ochoty już na to. Nienawidze samotności a równocześnie ją kocham.
Jest to tak sprzeczne ja ja sama. Utożsama się ze mną jak nic innego.
Niesamowite zły ukojenia, nie czułam tego nigdy wcześniej. Nieszcześliwa, ale bezpieczna. Nigdy nie sądziłam, że tak ważne są rozmowy między mną a MNĄ.
Jeden dzień... dzisiejszy dzień. Każdy cięzki 6...
Potrzebuje go, nie dam rady i choć nie wiem za co to przepraszam.
Wyładowałam się a nadal krzycze.
https://www.youtube.com/watch?v=gDaZJ-iTfcI
nie zrezygnuje bym mogła coś jeszcze poczuć
Inni zdjęcia: Dubrovnik sellieri*** coffeebean1Koloseum nacka89cwa;) virgo123... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24