Mówią, że zwycięstwo ma się we krwi tak jak pecha. Powtarzam sobie jak mantre jesteś zwycięzcą, jesteś kimś wtłaczam to sobie w krew jak lek, lecz nie widze tej przyszłości. Nie widzę sukcesu. Nie widzę nic. Tak bardzo chcę być teraz i jutro, ale moja psychika pokonuje optymizm. Ktory jak intruz próbuje wtargnąc i zagrzać miejsce, odsuwajac w niepamięć ciemne barwy. Nikt nie mówił, że będzie lekko, tak samo jak nikt nie obiecywał, że będą uśmiechy i gratulację. Ale wszyscy jestesmy tylko ludźmi, potrzebujemy odskoczni i szaleństwa. Teraz chcemy łapać życie pełnymi garściami, a za chwilę użalamy się, że coś nas minęło. Dlaczego ? Bo nie mamy rąk, jesteśmy skrępowani i ślepi. Jak więźniowie w ciele. Czujemy szczęście, wiemy, że istnieje i jest na wyciągnięcie ręki, ręki, której nie mamy. Tak będzie już zawsze. Niestety..