W końcu się opaliłam i nie jestem blada jak ściana. W tym roku jakoś wyjątkowo szybko chwyta mnie słońce, podoba mi się to. Dzień póki co doskonały. Pomijając to, że telefon obudził mnie o 8 (tym razem moim budzikiem była Kara, która dzwoniła z niusami, które miała mi przekazać już wczoraj, love max), to wszystko jest super. Poranne opalanie zaliczone, dziękuję mojej najcudowniejszej ekipie za dzisiejszy wypad. Moje mordki :*
Teraz sobie siedzę, próbuję namówić ludzi na jakiś wypad, ale każdy zajęty, ja nie wiem, co jest z Wami?!
To niesamowite, jak ludzie się zmieniają. Wiedziałam, że tak się dzieje, ale nie wiedziałam, że można zmienić się aż tak.
Póki co objadam się, potem chyba pójdę z Miśkiem na rower.
Seems like it was yesterday.