Kolejna niedziela w domu. Kolejny płacz. Czuję się bardzo samotna. Wstyd się przyznać, że nie mam z kim nawet zjeść niedzielnego obiadu... Nikt nie pisze, nikt nie chce ze mną tańczyć.
Normalne życie znów wciągnęło mnie na chwilę żebym zapomniała o swoim planie. Nie mogę też wtedy pisać. A tego nie lubię. W ogóle nie wiem czy cokolwiek w tej chwili lubię.
Ze wszystkich spraw w moim życiu samotność boli mnie najbardziej. I myśl, że będę odchodzić sama. Nawet nikt nie zauważy.
Nie oszukujmy się. Nawet tego nie potrafię.
"Patrzę na zakochane pary i widzę miłość. Jest tuż obok, przechodzę koło niej, czuję ją w powietrzu. Nie dotyka mnie, chyba boi się sparzyć."