Pojawił się ktoś. I to wcale nie teraz tak nagle. Jedna randka z chłopakiem, który całkowicie nie jest w moim typie i od razu dostałam wiary, że mogę żyć bez K. A potem się nie zrozumieliśmy... Ma oczy szczeniaka. Myślę o nim cały czas. Patrzył na mnie. Pamięta. Dzięki Bogu za M. Ona mi pomoże.
Nie mogę napatrzyć się na jego zdjęcie.
Chodzący cukier.
I te oczy szczeniaka...
Żyję ten tydzień tylk po to by go zobaczyć i wyssać z niego to szczenięce życie.