ogólnie.
jestem jakaś taka dzisiaj niezabardzowtendeseń.
i nic mi się nie chce.
kompletnie nic.
zdałam sobie dziś sprawę, że już niedługo tam. ja. będę.
i będe robić "łuuuhuuu".
i wogóle.
jestem zmuszona pozmywać miseczkę od płatków.
bo płatki znikły.
ah. totalnie totalnie nic.
robię postępy z hangul'em.
jestem wielka ha-ha-ha.
niestety. dosłownie i w przenośni.
dlatego zawsze mamie mówię, że waga w łazience się zepsuła.
i tyle. no.
a! stwierdziłam jakiś czas temu, że mcflurry z kawałkami czekolady nestle nie jest fajny.
czekolada robi się stwarda, że pogryść tego nie da się. i smak już nie taki..
ah sentymenty sentymenty.
postanowiłam.
nie będę siedzieć w tym zimnie.
wyruszam. bali. pattaya. koniec. kropka.
a. aki przybędzie w poniedziałek.
podobno będę trzęsła się w zimnie przed obiektywem.
chyba w myślach będę sobie mówiła: "bali. pattaya. bali. pattaya.".
i tak w kółko.
i tak na koniec.
przeglądałam strony i trafiłam na niezwykły tekst.
i.. o.
"Twoja stara ogląda pornosy do końca, bo myśli, że będzie ślub."
celne. celne. polecam redtube. haha.