ach... to mój stary rysunek z początków mojego romansu ze sztuką rysunku, który trwa szczęśliwie do dzisiaj
przeszłość.. budzi strach, zakłopotanie, radość, śmiech, łzy i smutek...
ale to zależy od tego jaka jest. a przede wszystkim od ludzi jakich się spotkało. bo to oni kształtują nas, czałe nasze życie. to oni są w naszym życiu najważniejsi...
ale co, gdy właśnie oni, swym debiln*m zachowaniem, psują to, co wczesniej sami zbudowali??
wtedy, jak powiedziała moja kumpela, tylko: "powróz i najbliższe drzewo"..
jak ktoś, kto sam chciał twojej miłości, bliskości, ciepła, psuje to, bo nagle się mu znudziłaś??