Ja jestem prochem
dziełem Adama
rozwiewanym przez Twoje słowa
tylko marnym prochem
i niczym więcej
dla Ciebie moje słowa są niczym
wykrzycz mi w twarz, że nie istnieje
dla Ciebie jestem niczym
Ty jesteś pyłem
moim magicznym pyłkiem księżycowym
nic nie znaczącym
nie żyjącym
rozsypywanym przez lekki podmuch wiatru
mieniącym się w blasku księżyca
panaceum, które chcę wciągać jak narkotyk
dla mnie Twoja słowa są wszystkim
wykrzyczę Ci w twarz, że nie istniejesz
dla mnie jesteś wszystkim
***
łzy ciekną po policzku
wzruszenie ogarnia serce
chciałbym znowu Cię zobaczyć
chciałbym mieć Ciebie trochę więcej
Twój dotyk byłby ukojeniem
spokojny oddech pokarmem duszy
mrugnięcie wstrząsem mego słabego ciała
pocałunek zwieńczeniem miłości i śmierci
Pozwól mi zasnąć w Twoich ramionach
Odpłynąć daleko rzeką moich słów
zimna brudna woda mnie kocha
ja Ciebie tak, Ty mnie nie
nie wiesz, że istnieje
ale to ty nie istniejesz
wykrzyczę Ci to w twarz
oddasz mi wszystko co masz
***
Magia tabletek
jestem spokojny
choć nie mam do tego najmniejszej przyczyny
znów myślę o Tobie
choć wiem, że absolutnie nie powinienem
jestem śpiący zmęczony śniący
choć mój sen pełny był i głęboki
a ja czuję się wolny
uwolnioy i spokojny
wyzwolony z niewoli
opuszczony przez życie
i przeraźłiwie pusty
szczęśliwy na moment
a mój wszechświat się kurczy
***
Jak można pisać o miłości
do osoby, którą tak mało się zna?
Można
bo kocha się za nic
Ja kocham tylko siebie
jestem pysznym egoistą
szczęśliwym dzieckiem nieświadomości
naiwnym zarozumiałym głupcem
***
Uspokuj się uwolnij się
rozłóż skrzydła na wiatr
wznieś się ku świetlistej tarczy
lśniącej srebrnym pyłem
Ukoj się Uduś się
połknij przełyk na wznak
odejdź od świata złego
roztaczającego zapach zwłok
Rozpuść mnie tak jak cud
zamień diament w zwykły lód
wode w wino wino w krew
obliż krew w mych łydek