Mój stan psychiczny się pogarsza. Zaburzenia schizotypowe szaleją jak nigdy.
W ciągu jednego dnia urojenia wielkościowe i depresyjne. Nie wiedziałem, że tak się w ogóle da.
Epizody manii i depresji przeplatane takimś czymś jak teraz.
Derealizacja i depersonalizacja na maksa. Ja już nie należę do tego świata.
A może psychoza? hmh, hmh, hmh. Odbija mi już.
Autyzm-wycofanie się z rzeczywistosci i przewaga życia wewnętrznego.
Asocjacja zaburzenia, afekt zaburzenia, ambiwalencja...
Ależ to przecież objawy schizofrenii! A schizofrenie wykluczono.
Co to to nie. Ja. Potrzebuje. Leczenia. Szybko. Byle do czerwca.
,,jestem prochem dla siebie
jestem pyłem dla Ciebie
chcę porzucić swe ciało
chcę być wolna jak anioł!''
Kocham Cię.
I kto mi zabroni?
To nic, że to obsesja.
To nic, że jesteś daleko.
To nic, że nie widziałem Cię od roku.
To nic, że tak słabo Cię znam.
Ale Cię kocham.
Bo kocha się za nic.
mam ochotę się naćpać
((Arek, ty już jesteś naćpany bez niczego))
Tak. Wróciła obsesja. Czuję się Bogiem, panem i władcą.
A jednocześnie szmatą, prochem i potworem. Stwórca potrzebuje należytej kary.
Chcę zostać alkoholkiem, ćpunem, schizofrenikiem, bezdomnym, prostyującym się tworem społecznym.