Ostatnio wszystko zaczęło się zmieniać w moim życiu. Jeszcze nie rozumiałam tego, ale czułam, że coś ma nastąpić. Coś nowego i niezwykłego. Może sprawił to wiosenny nastrój a może ja sama chciałam, żeby w końcu coś się stało, coś wielkiego i ważnego. Nie potrafiłam już być taka jak przedtem, a nie wiedziałam co ma nastąpić.I chyba bardzo chciałam, by to stało się właśnie dzisiaj. W ten wiosenny dzień, w którym można we wszystko uwierzyć od początku. Potrzebowałam nowej wiary, by coś złego się ze mną nie stało.
Właściwie to chodziłam po ulicach nie bardzo wiedząc co mam ze sobą zrobić. Weszłam do małej kawiarni, gdzie było dużo młodych ludzi, niewiele starszych ode mnie. Trochę się zdziwiłam.
Do mojego stolika dosiadło się dwóch chłopców. Byli dziwnie ubrani. Mieli długie włosy, rzemyki na szyjach i rękach. Spytali mnie, co tu robię i tak zaczęliśmy rozmawiać. Jeden z nich, Michał, długo przyglądał mi się i wkońcu spytał czy chcę iść z nimi w pewne miejsce. Zgodziłam się nie pytając o nic. Czułam, że będzie to coś bardzo interesującego. Chciałam dowiedzieć się, co porabiają ci chłopcy, jak żyją. Chciałam poznać coś innego od tego wszystkiego, co do tej pory znałam. Czyli domu rodzinnego i szkoły.
Poszliśmy w trójkę. Nie znałam imienia tego drugiego chłopaka, nie przedstawił mi się.
Weszliśmy do pewnego mieszkania. Wszystko tutaj było nieokreślone, wszystko czemu się przyglądałam. Trochę zaczęłam się bać ale weszłam dalej, do pokoju. Byli tam inni, podobni do moich nowych kolegów. Dziewczyny też były. Wszyscy podobnie ubrani, chociaż każdy inaczej. Michał powiedział im, że jestem "nowa". Jakaś dziewczyna wstała i zawiesiła mi na szyi rzemyk. Zrozumiałam, że zostałam przyjęta do ich grona, chociaż jeszcze nie wiedziałam kim są.
Na stoliku zauważyłam kilka strzykawek i jakieś pudełka. Michał wyjął z jednego ampułki i naciągnął płynu do strzykawki. Wziął moją rękę i podwinął rękaw. Bardzo się bałam, ale ciekawość była silniejsza. "Pierwsza Komunia"-usłyszałam czyjś głos i śmiech. Poczułam ukłucie i wlewanie się płynu do krwi. Po chwili wszystko się zmieniło. Było mi tak dobrze, ci ludzie byli wspaniali. Nie martwiłam się szkołą, domem. Chciałam zostać tutaj z nimi na zawsze. Nie wiem, jak długo to trwało. Zaczęłam podsypiać. Był to wspaniały półsen. Wszystko straciło znaczenie, liczył się tylko mój stan. Było mi po prostu dobrze.
Teraz, gdy to opisuję jestem bardzo senna. Nie wiem jak wróciłam do domu i co powiedziałam rodzicom. Chyba nie powiedziałam nic, bo trudno mi było mówić. Nie wiem też, jaki zastrzyk zrobił mi Michał. Wiem tylko, że nie żałuję że tam poszłam.