Przedstawiam wam oficjalny rekord świata, niechlubnie pobity przez mojego rudego kota.
33... to liczba kleszczy które wraz z moją babcią wyjęliśmy dzisiaj temu osobnikowi. Zawdzięcza to pewnie marcowym figlom i szwędaniu się po świecie. Niestety ta liczba pasożytniczych pasażerów to liczba kleszczy które mu wyciągliśmy a nie liczba wszystkich jakie miał. Po takiej randce z pensetą po 33 już miał dosyć, i zaczął częstować nas pazurami i błagalnym kocim krzykiem. Niech cieszy się wolnością... bo jutro dokończamy operację Nie ma lekko w showbiznesie