Tamtej nocy pierwszy raz modliłam się do Boga, by miał mnie w opiece i pomógł mojej duszy iść naprzód. Płakałam sobie do snu, nikt przecież nie mógł mnie przytulić. Ale rano zbudziło mnie słońce i śpiew ptaków, dzień był wyjątkowo piękny - kończyło się lato - najwidoczniej świat nie zatrzymuje się dla Twojego złamanego serca. Zegar wciąż tykał, radio wciąż grało.
Teraz jakby inaczej, to po prostu ktoś, kto kiedyś mnie rozśmieszał i szedł obok mnie przez jakiś czas drogą, mimo wielu zakrętów i wielu rozstajów, aż w końcu na jednym z nich poszedł w przeciwną stronę. Oglądam co chwilę odchodzących mężczyzn, jestem ciekawa, czy będę zmuszona patrzeć także na Tego.. Ale ja już nigdy się nie zmienię, zawsze będę taka sama, i nie pójdę Twoją drogą, jeśli wybierzesz inną, i boję się patrzeć Ci na plecy. Tak naprawdę, jestem po prostu przerażoną dziewczynką, zbyt upartą, zbyt śmiałą, zbyt okropną.. I zawsze chodzę własnymi drogami, nie umiem inaczej, nie umiem się udomowić u kogoś na stałę, wystarczy, że podasz mi miseczkę, i pójdę do Ciebie, wystarczy, że podrapiesz mnie za uchem, i zmienię kolana na których się wyleguję, a kiedy napsocę robię wielkie oczy i opuszczam lekko ogon.. Ale nie pójdę z Tobą za daleko. Tak długo, jak będziesz chciał iść obok - to tak. Jak zechcesz zmienić kurs, to nawet się nie obejrzę. I pierwszy raz chciałabym to zmienić..
Oswój mnie.