Ooł, jaka cute pindi.
Chyba za wcześnie powiedziłam "pas", chyba trzeba się jeszcze postarać, bo wszystko może mi przejść tuż przed nosem, czy jak to tam się mówi.
No ale jest chyba nie najgorzej, kolejna rzecz "odfajkowana", fajnie, nie powiem. Ale jestem z siebie dumna, bo prawie się dzisiaj nie przejmowałam.
Róbta co chceta, tylko nie niszczta mi planów. I co za tym idzie - życia.
Śmiać mi się chce.