Niespodziewani goście, pukają do drzwi - śmierć i życie.
życie pyta - czemu jesteś taka obojętna, czemu nie pozwalasz sobie pomóc?
Ona - Nikomu nigdy nie pomogłam, więc nie zasługuję na pomoc. Jestem komuś obojętna, więc on mi jest obojętny.
<wtrąca się śmierć> Zabiorę Ją ze sobą, skoro Jej nie zależy. Pójdziesz ze mną?
Ona - Czuję nienawiść
Śmierć- Skoro czujesz nienawiść do wszystkich w piekle będzie Ci wygodnie.
Ona- Nie czuję nie nawiśći do ludzi
Życie - A do kogo?
Ona - Do Was, śmierć zabrała mi najbliszych sprawiając mi ból. Życie podarowałeś mi jeszcze większy ból - miłość i tak muszę sobie radzić sama na tym świecie, obok ciągłego bólu.
Życie- Na tym wszystko polega, człowiek musi cierpieć, aby później się radować.
Ona - A jeśli człowiek samotny we własnym bólu nie doznał bólu to czyja to jest winna?
Życie i Śmierć spojrzeli na siebie, i znikneli.
Ona staneła w drzwiach i krzykneła do pustego lasu
Nie umrę dla Śmierci, bo to zbyt prostę, ale i nie poświęcę się dla Życia, bo to byłoby zbyt upokarzające.