Oto mój zestaw. Zestaw małego terrorysty. Albo raczej Buszującego-W-Lesie. Biegacza na Orientację po prostu, nie? xD
Kompas (nie, on wcale nie ma bąbelka... Nie, to tylko złudzenie, ja wcale nie muszę się z nim rozstawać...),
Chip,
No, i mapa. Z trasą i nawet moimi beznadziejnymi przebiegami wrysowanymi.
Limanowa Cup.
Ale jestem na siebie zła. W piątek rano poszłam biegać 800m i jak się rozgrzewałam, naciągnęłam sobie mięsień. Po południu nie biegałam już sprintu, w sobotę rano klasyk - 64', 6. miejsce w tym biegu, ogólie już NKL przez ten sprint, po południu Downhill - 10'57'' - 4. miejsce (ha, ha! Skopałam Pięknej tyłek na 3'' xD). Dziś nie biegałam, bo po tym Downhillu znowu mnie tak zaczął ten mięsień boleć, a za trzy tygodnie MP xD Szalejemy na sztafetach xD
Ale się do kitu czuję. Jestem zła na siebie, bo dziś, jutro i pojutrze nie będę biegać. No, w ogóle dupa wołowa ze mnie. Bum.
Jeszcze w szkole mam tak przerypane teraz... Agrr... Idę się uczyć.
Pozdrawiam,
klecz