THIN AND FUCK THE REST
ważyłam się, -0,4kg... cholera myślałam, że więcej mi spadło, ale cóż
trzeba się cieszyć i z tego. od rana jestem sama w domu, lężę w łóżku,
oglądam telewizje i słucham muzyki. mam okropny burdel w pokoju, ale
najzwyczajniej się opierdalam. mam ochotę na kakao, ale walczę z tą
myślą, w domu tylko mleko 3,2%
bilans: chlebek razowy z chudym twarogiem (130)
plasterek salami (21)
???
???
później edit. co u Was skarby? mnie dobija pogoda i nie mam kompletnie
planów na dzisiejszy wieczór (no oprócz sprzątania i odrabiania lekcji)
idę obejrzeć misfits i jeszcze się poobijać, oby jak najdłużej!