SWEET DREAMS
na wadze 46,7. jest całkiem ok 1,6kg w tydzień, to całkiem
dużo jak na mnie. a więc droga do celu jest powoli krótsza.
coś się ze mną stało, jest inaczej niż było. ze spokojem
przyjmuje do wiadomości fakt, że muszę schudnać,
nie płaczę po nocach z powodu swojej sylwetki tak jak wcześniej,
nadal liczę kalorie i chodzę głodna ale jestem opanowana i
spokojna. to dziwne, bo trochę brakuje mi tej mojej chorej obsjesji,
może jeszcze do mnie wróci, ale to nie oznacza że się o nią modlę.
podsumowując to w sumie jestem zadowolona, mogło być lepiej
ale nie ma co narzekać ;-)
a ja Wam leci, myszki?