Do Świat coraz bliżej&
Ja ich kompletnie nie czuję.
"Ja niewesoła..."
Jakoś tak wychodzi że mam permanentnego doła. Nic nowego u wielu osób często się to zdarza. Mimo że mam dużo roboty to i tak mieszkam sama i to nakreca we nie przedziwną odmianę klaustrofobii.
"...ale z kokardą..."
Człowiek potrzebuje ludzi. Miedzy innymi dlatego wymyśliliśmy święta. Obchody z wielką pompą czegoś. Zawsze w jakiekolwiek świeta jest też kolorowo : ) napawa nas to powszechną radością, ale tutaj wcale nie jest kolorowo. Chyba wybrałam złą bramke i wyleciał na mnie ZONK ; ) ( jakbym miała czarnego kota to na bank bym go nazwała ZONK : D). Tu o dziwo nic mi nie przypomina o nadchodzącym zebraniu rodzinnym a już zwłaszcza mój nastrój. Może to dlatego że Świat jako takich od paru lat nie było, znaczy rodzina średnio się zbierała w jednym miejscu. Chyba po rozwodzie starszych powoli wszystko się łamało aż w końcu doszliśmy do momentu w którym nazwa wygnaniec mogła by pasować.Chociaż wszyscy uśmiechają się i starają być mili, a nawet zapraszają. Sami się wygnali ze stada... znaczy zdecydowali za mnie... Tylko że tym razem nawet nie będę miała tradycji ubierania choinki a bardzo to lubiłam : ) dobierać kompozycje z kolorów. Jedziemy do Kołobrzegu ( a miał być Egipt przynajmniej miałabym tam co robić zabytki, słońce, woda, wiatr nawet bym się cieszyła).
"...lece do słońca..."
W mentalności Polaka jest taka bramka, która nazywa się nieszczęście. Wkładamy palce miedzy drzwi s staramy się wyciągnąć z za bramki tyle ile możemy unieść co by mieć więcej niż inni., a jak drzwi bramki przytrzasną nam palce to narzekamy ze nam spuchły mimo to ze podróżujemy po Ścieszce z płatków róży. Taka np. ja dostałam się na wymarzone studia, mam własne mieszkanie, co miesiąc dostaje pieniądze na życie i jeszcze narzekam na to ze mi źle... JA sobie chyba tymi drzwiami nawet palce połamałam. Zawsze miałam niezasłużonego farta ze wszystkim i chociaż metalnie potrzebuje ciepła i pochwały (chociaż jednorazowo żeby się dowartościować) to z pewnością mogłabym się cieszyć tym co mam. Dlatego dzrwi od bramki zatrzasnęły się przedemną z hukiem i hałasem..
"...hej Leonardo..."