Za mną już miesięczne praktyki w Kołobrzegu. Było cudownie. Przyniosły piękne chwile, ale również takie, których nie chciałabym przeżyć jeszcze raz.
Pierwszy dzień bałam się bardzo. Byłam na restauracji. Nie wiedziałam co gdzie jak kiedy. Czułam się zagubiona .Później jakoś poszło. Spacery na plaże. Atmosfera robiła się coraz lepsza. Szłam do pracy i już wszystko wiedziałam. Następnie sprzątnie pokoi. Było spoko. I nagle coś poszło nie tak. Kłótnia. Dość poważna. Inne zdanie? Może.Po prostu momentami Cię nie rozumiem. Nie bierz wszystkiego do siebie. Większość co mówię mówię w żartach, a Ty to bierzesz na poważnie. Mam tego dość! Potrafiłyśmy się pogodzić, ale czy nadal będzie tak samo? Nie wiem. Na szczęście były jeszcze dziewczyny do których mogłam "uciec". To one mi pomogły. Jesteście kochane. Nigdy Wam tego nie zapomnę. No i jeszcze wspaniały prezent. Ręcznik mojego ulubionego klubu :)
Ostatni tydzień spędziłam na kuchni. Znowu kłótnia. Później wspólny płacz i w końcu zgoda.
Na kuchni było super. Chyba tam było najśmieszniejszej. Ibiza, Trolownia, Akwarium :D (dla wtajemniczonych) Kucharze(Garkotłuki) rządzą :D
No i czas pożegnań. Płakałam. Nie dałam rady. Poznałam tam wspaniałych ludzi. Dziwne, że przez miesiąc można się tak zżyć z innymi.
Obiad z dyrektorem od marketingu i szefową kelnerek i kelnerów. Obsługiwali nas kelnerzy było mi bardzo dziwnie. Ludzie z którymi gadałam, śmiałam się nagle mi "usługują"
Na pewno będę miło wspominać te praktyki. Momentami było ciężko, chciałam uciec, ale ostatni tydzień kiedy już z każdym się zna. Było trudno się z nimi rozstać.
Będę Was pamiętać długo.
Chciałabym tam pojechać za rok :D Może się uda :)