"Boję się, że jeśli pozwolę sobie
być szczęśliwą choćby przez chwilę...
to cały świat mi się zawali,
a ja...
nie wiem czy jestem w stanie to przetrwać."
Chyba nie można sie za bardzo ekscytować. Nie można być szalenie szczęśliwym, nawet przez chwilę. Mydlana bańka stworzona z marzeń zostanie przebita przez pieprzona rzeczywistość. Może brak marzeń w życiu nie jest tak bardzo zły, przynajmniej stajemy się realistami, a nie żyjemy w wyimaginowanym świecie. To tak cholernie dziwne i niesprawiedliwa, jak jedna noc potrafi zmienić Twoje nastawienie do wielu spraw i jak bardo potrafi spieprzyć humor. Potrzebuje wyjechać, znaleźć małe miejsce na świecie gdzie doba będzie miała 48h, gdzie zawsze będzie świeciło słońce i nigdy nie będę sama. Miejsce gdzie nie będę bała się być szczęśliwa. Ucieczka w tym momencie jest jedynym, co może przyjść mi do głowy. Zmiana całego otoczenia jest najlepszym lekarstwem na cały powstały bałagan. Chyba nie jestem najlepsza w stabilizowaniu życia, a do tego jestem pieprzoną marzycielką, która zawsze ma nadzieje. A może jestem zwyczajnie naiwna i nie potrafię zrozumieć, gdy ktoś mi mówi "odpuść sobie". Nienawidzę "sobie odpuszczać", nie potrafię znosić porażek, a tym bardziej tych, które nie zależą ode mnie. Jedyne co potrafię to uciekać, zmieniać znajomych, przyjaciół, miejsca. Uciekać od wspomnień, które z jednej strony chciałabym mieć zawsze przy sobie, a z drugiej nie mogę ich znieść. Potrzebuję się odciąć i zacząć od nowa, po raz kolejny... Boję się tylko czy będę potrafiła zacząć na nowo., czy będę potrafiła zapomnieć i czy zniosę myśl, że zostawiłam "tamto życie". Teraz tylko musze znaleźć receptę na przeżycie tutaj roku, co też nie będzie łatwe. Ale..
"Nie mogę teraz o tym myśleć, bo oszaleję. Pomyślę o tym jutro."