Przez dwa dni siedziałem w Jaworznie na Śląsku, u kolegi z obozu. Nie obyło się bez śmiechu (w sumie zawsze kto coś odwali). Patryk skiepował sobie nieświadomie do szklanki. Tak siedzę i patrzę co on robi, a ten zamiast do popielniczki skiepować, to on do swojej szklanki ze sokiem. Najlepsze jest to, że sok się skończył i zostało to, co miał w szklance haha. W dwa dni poszło z 7 soków. Susza jak nic. Zrobiliśmy komorę w takim dziwnym pomieszczeniu w kształcie trójkąta prostokątnego, takie dwa na dwa. Było fajnie. Będą wspomnienia. Piłkarzyki, karty, rzucanie piłką świecącą w nocy i oglądanie filmów, tyle tegoo że nie nudziło mi się, jedynie to pytanie na balkonie "Maaaak! Co robimy?" hahahah.
Od dzisiaj odwyk ;p
Trochę późno się obudziłem, bo o 13:00 a o 13:38 miałem autokar do Krakowa.. Ledwo zdążyłem na niego, bo czekaliśmy jeszcze na kumpla PAtryka, ponieważ mieliśmy pojechać autem. No i pojechaliśmy ze świadomością, że nie zdążymy. W pewnym momencie ujrzęliśmy autokar, był dosłownie przed nami. Laliśmy, że zamiast siedzieć w nim, to ja jestem za nim. Udało się go wyprzedzić i wsiadłem na przystanku. Uznaję ten dzień za mega pechowy, watpie że zrobiłem coś takiego by zła karma do mnie wracała. Na ogół robię dobrze (bez skojarzeń haha).
Właśnie ojciec zadzwonił, że pies jest cały i zdrowy. O co kaman? Dzisiaj miał zabieg na zęba. Całe popołudnie chodziłem lekko zdenerwowany, ale miałem tą dobrą myśl. Nerwy oplatały całe moje ciało. Raczej nikt by nie chciał stracić najukochańszego psa, z którym żyło się od małego. Już wystarczah aci byłem zamknięty na świat, nadal próbuj robić wszystko, co w mojej mocy, by wyjść w 100% z takiego stanu. Idzie mi bardzo dobrze. Co będzie, to będzie i trzeba z tym żyć.
W końcu będziemy pamiętać nie słowa naszych wrogów, ale milczenie naszych przyjaciół.
ZADAJ MI PYTANIE (MOŻESZ ANONIMOWO)
http://askme.pro/Maksrutkowski