4 lata <3
Wow, to już 4 lata za mną. 4 lata prowadzenia bloga, który jak słyszę zmienia ludzi, ich patrzenie. Nigdy nie myślałem, że blog zwykłego krakowskiego chłopaka osiągnie tak dużą liczbę czytających. Nie przypuszczałem, że tyle mogę zawdzięczyć temu portalowi, ale też zarzucić. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
To było tak, że szedłem do 1 klasy technikum ekonomiczno-hotelarskiego, na profil obsługa ruchu turystycznego. W środku strach przed nowymi ludźmi, zmiana otoczenia, to już nie z tymi samymi ludźmi , co w gimnazjum. Jedynie gdzieś tam na korytarzach znajomi. Poznałem taką Natalię, była z przeciwnej klasy, ale to ona ruszyła tym wszystkim. Byliśmy sobie naprawdę bliscy, spędzaliśmy ze sobą czas. Pierwsza miłość, pierwsze tak głębokie uczucie. To Ona zachęciła mnie do założenia sobie bloga, na którym miałem opisywać swój dzień, jak to zajebiście czy smutno. Żałuję, że usunąłem większość wpisów, dlatego rada dla reszty blogerów: Nie usuwajcie swoich wspomnień, bo po kilku latach będziecie mogli wrócić i przeczytać, jak patrzyliście na życie, jak wiele "kłopotów" nas otaczało a nawet obejrzeć zdjęcia, których już nie znajdziemy na swoich komputerach. Więcej tego błędu nie popełnię.
Tak właśnie zaczęło się wszystko. Wszystko działo się w jakimś celu i zawsze wszystko ma swój cel, dzieje się po coś. Teraz widzę, po co. Nie można się rozwijać, jeśli nie jesteśmy gotowi do zmiany. Nigdy się nie poprawi, jeśli trzymamy się tego, co kiedyś. Po tym ile maili do mnie wysłano z podziękowaniami za uratowanie życia, ale przecież to tylko internet, w jaki sposób mogłem komukolwiek pomóc? To było moje główne pytanie. Strasznie mnie cieszy szczęście innych aż do teraz, gdy wierzę w słowa ludzi, którzy zawdzięczają mi wiele. Prawda jest taka, że ludzie zmienili się bo tego chcieli, wczytywali się i wyciągali wnioski. Ja tylko pisałem, a każdy sam decydował, jak odbierać każdy mój wpis, w który wkładałem całe swoje serce.
Nie będę pisał ile ten portal wywołał bólu, uważam to tylko za doświadczenie, które będzie spoczywało w mojej pamięci, tylko po to, by nie popełniać tych samych błędów.
Nie mam pojęcia, czy jeszcze dotrwam do piątej rocznicy prowadzenia bloga, carpe diem.
Internet potrafi zmienić człowieka. Nauczyłem się tutaj tak wiele, ale nigdy nie będę traktował internetu poważnie. Mam do niego dystans, a bez niego możemy szybko upaść i zamknąć się w czterech ścianach. Trzeba wiedzieć z czym się ma do czynienia. To tak jak wyjście na arene i stanie tyłem do byka + udawanie twardziela, który po minucie tarzałby się z bólu.
Nie raz dostawałem pytania typu, jak myślę, co spowodowało że mój bloga przyciągnął tylu ludzi? Myślę, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie będzie pewien cytat: "Przyciągnął wzrokiem, a zatrzymał charakterem". Prawie każdy się z tym zgodzi, no ale każdy ma swój gust. Ludzie zaczęli wchodzić na mojego bloga, statystyki były coraz wyższe, w pewnym momencie przestałem na nie zwracać uwagę. Poza tym skąd mogłem wiedzieć, że internet ma taki wpływ? wręcz to, co dodawałem do interetu od siebie. Z czasem zacząłem zmieniać styl pisania. Myślę, że każdy kto czytał moje wpisy, wie że nie ukrywam tegoc co czuję, że piszę prosto z serca. I tak jest, nie mam zamiaru ukrywać swojej opinii. Zdjęcia także robiły swoje, ale miałem nadzieję że ktoś w końcu mnie zrozumie i zaakcetuje to jakimi poglądami się kieruję. Nie odnoszę się do tego cytatu dosłownie, bo prawdziwej osobowości nie można poznać przez internet. Uznaje to w jakimś stopiu za metaforę.
W życiu trzeba mieć i trzymać się swojego zdania, twardo stąpać po ziemi, bo bez tego zdobycie szczytu jest mało prawdopodobne.
Lubię to robić i wiele razy próbowałem od tego uciec, ale ucieczka to zły wybór. Jak zakończyć, to z honorem. Ważne jest to, że mogę komuś bezinteresownie pomóc, a ludzie kiedyś zauważą, że warto to robić.
Twierdzę, że jeżeli coś nas spotkało i wyciągnęliśmy z tego wnioski, to powinniśmy o tym mówić, ponieważ innym to może pomóc, ponieważ nie każdy sobie radzi. Pokazuję swoją perspektywę, perspektywę tego, jak jest moim okiem i w moim myśleniu. Niekiedy może to wygląda wyidealizowanie, że trudno się dostosować do tego co piszę, ale nigdy by nie było to tak dobrze ujęte, jeżeli by to nie była prawda. Czuję się z tym dobrze. Wierzę w karmę, wierzę że jeżeli dam coś od siebie, to w zamian od życia dostanę coś równie dobrego. Nie chcę bym stał się jakąś poradnią psychologiczną, bo psychologiem nie jestem. Chcę być traktowany jako dobry (internetowy) 'przyjaciel', jako normalny chłopak, a nie żeby patrzyli na mnie z perspektywy ilości "lajków" na mojej stronie.
Idę na przód... Gdyby to było proste, to nie byłoby warto realizować swoich marzeń.
Nigdy nie jest za późno, aby zrobić krok w dobrym kierunku.